Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Najnowsze wpisy, strona 28


sie 04 2022

Sprzeczka z żoną


Komentarze: 0

sprzeczka

 

 

Lojalnie mówię do żony:

"Małżonko, jestem wstawiony".

 

Odrzekła z pogardą: "Błazen!

Uważam, że jesteś pod gazem".

 

Mówię: "Przesady nie lubię.

Przysięgam ci, że mam w czubie".

 

Powiada: "Kłamiesz, kochany.

Twierdzę, że jesteś pijany".

 

Nie przeczę - mówię - żem hulał,

Lecz jam się tylko ululał".

 

Odrzekła: "Łżesz jak najęty.

Po prostu jesteś urżnięty".

 

"Ja - mówię - nic nie skłamałem;

Do prawdy, pałę zalałem".

 

"Kłamstwo - powiada - co krok!

Jesteś urżnięty w sztok".

 

"Oszczerstwo! - oświadczam z gestem

- Pijany jak bela jestem".

 

"Baranek - krzyczy - bez winy!

A kurzy mu się z czupryny".

 

Wyję: "Niech pani przestanie!

Ja jestem w nietrzeźwym stanie".

 

"Łżesz - mówi znów - jak najęty!

Trynknięty jesteś, trynknięty!"

 

"Nieprawda - ryknąłem na to

- Ja jestem pod dobrą datą!"

 

"Gadaj - powiada - do ściany,

Wiem dobrze: jesteś zalany!"

 

"Jędzo - szepnąłem - przestaniesz?

Ja - zryty jestem! Ty kłamiesz!"

 

Godzinę trwała ta sprzeczka,

Aż poszła na wódkę żoneczka.

A ja, by się nie dać ogłupić,

Także poszedłem się upić.

 

J. Tuwim

 

04-08-2022  Leoś

lip 25 2022

Złote serce


Komentarze: 0

 

serce

 

Smutny jest świat zbieraczy złomu. Chodzą  całymi dniami pchając swe wózki pełne żelastwa. Nie lubią ludzkich spojrzeń. Nie lubią też chłodnych i deszczowych dni. Czasem, gdy uda się dobrze zarobić, idą na tanie wino. Wspominając lepsze czasy, piją. Bywa że długo. Dwa lub trzy dni. Ci o których chcę napisać, byli dobrymi ludźmi. Niestety jak większość dobrych ludzi, mieli pewną skłonność do alkoholu.

        -   Kipa , lubisz patrzeć w słońce? - spytał łysawy gość swego kompana.

        -   Tylko kiedy piję.

        A ja nie lubię słońca. Pali jak alpaga - skwitował Romeczek dopijając piwo.

        Obaj leżeli na małej polanie. Tuż obok rozciągał się parkan cmentarza. Wkoło nich rosły młode świerki. Delikatny zapach żywicy unosił się w powietrzu. Wiosenne promienie słońca przedzierały się mozolnie przez zachmurzone niebo.

        -   Romeczek, skoczysz do spółdzielni po wino?

        -   Jeśli sprawa jest nagląca, musowo !

        -  Sprawa wina to priorytet!

        -  Jeśli tak to idę.

Romeczek z ociąganiem podniósł się z ziemi. Rozprostował obolałe kości i podrapał się po plecach. Potem spojrzał na Kipę i roześmiał się  szczerze.

        -   Upodliłeś się tym winem jak zwierzę  -  mówił cały czas śmiejąc się.

        -   I oto Polska walczyła -  odpowiedział Kipa przewracając się na drugi bok

        -   Wiesz co, chyba na razie damy sobie spokój z tym             winem.

        -    Czemu?  -  spytał Kipa z zawodem w głosie

        -    Będzie tu jakiś pogrzeb- mówił Romeczek patrząc na pobliską drogę - widzę księdza i trumnę.

        -   No i co z tego?

        -   Niefartowna sytuacja, lepiej będzie przeczekać.

Kondukt pogrzebowy poruszał się leniwie. Stare kobiety zawodziły kościelne pieśni, o aniołach wiodących nieboszczyka do raju. Po skroniach mężczyzn niosących trumnę spływały krople potu. Romeczek i Kipa przykucnęli przy ogrodzeniu, tak aby nie było ich widać.

        -   No i co teraz Romeczek? - spytał Kipa.

        -   A co ma być? Posłuchamy co nieboszczykowi na do widzenia powiedzą.

     -   A co tam mu mogą powiedzieć - mamrotał ziewając Kipa - rachu ciachu i do piachu.

        Po kilku minutach ostatniej drogi trumna z nieboszczykiem spoczęła na deskach ułożonych w poprzek dołu. Młody, szczupły ksiądz rozpoczął pożegnalną mowę. Trwało to dość długo. Romeczek i jego kolega Kipa, wsłuchiwali się ciekawie ,schowani za parkanem. Padło w tym przemówieniu wiele pięknych słów. Było o wiekuistej szczęśliwości, o doczesnych cierpieniach i wierze, która pozwala ludziom nigdy nie tracić nadziei . Na koniec kaznodzieja powiedział: „Żegnamy cię  Wojciechu ! Miałeś złote serce”.

Kipa zadrżał z podniecenia -   słyszałeś? - wyszeptał do Romeczka - „złote serce”!

        -  To blef - skomentował  Romeczek

        -  A jeśli nie?

        -   A jeśli nie...,to musimy tutaj w nocy zajrzeć.

Gdy ciemność okryła cmentarz, dwaj zbieracze złomu pojawili się znowu. Tym razem zamiast butelek nieśli dwie łopaty i długi wojskowy bagnet. Bez słowa zabrali się do ciężkiej pracy. Po godzinie dokopali się do trumny. Przez następnych kilka minut siłowali się z wiekiem. W końcu ustąpiło.

        -   Kto to zrobi? - spytał lękliwie Kipa.

        -   Ja-odpowiedział Romeczek - ty przyświecaj mi latarką.

Operacja na trupie nie trwała długo. Romeczek, sapiąc ciężko wyciągnął z klatki piersiowej nieboszczyka szczero złote serce. Radości nie było końca. Zbieracze złomu musieli się nawzajem uciszać.

        -    Jesteśmy bogaci! - darł się Kipa.

        -   Tak, jesteśmy... - powtarzał Romeczek trzymając w uniesionej dłoni złoty skarb.

        -   Co teraz będziemy robić? Może pojedziemy na wyspy!

Romeczek zamyślił się. Pogładził dłonią swoją łysinę, a potem delikatnym głosem przemówił do Kipy:

Wiesz. jest tyle biedy na świecie. Tyle dzieci nie ma rodziców. Sądzę, że teraz możemy im pomóc.

Kipa zalał się łzami rozpaczy. Potem powiedział głosem pozbawionym radości i jakiejkolwiek nadziei:

 

 

       Romeczek!  Ty to kurwa masz  złote serce!

 

Leos  25-07-2022

lip 24 2022

Legion przeklęty


Komentarze: 0

centurion

 

Czekałem na pociąg . Sierpniowy poranek znaczył się markotnym tchnieniem upału . Twarze ludzi wydawały się zmęczone i spalone słońcem . Lubiłem te miasto - miasto Wrocław . Ilekroć tu przyjeżdżałem , zawsze w moich myślach pojawiała się romantyczna nuta . Śpiewały mi ulice i skwery słowami ballad dawnych wieszczów . Słodko mi jest bywać w tym mieście . Bardzo słodko .

Do odjazdu pociągu została jeszcze godzina . Chodziłem po peronie bez większego celu . Czasem zajrzałem w witrynę kiosku . Nagłówki gazet nie ogłaszały niczego, co byłoby zdolne mnie zirytować albo zaciekawić . Był kwadrans po dziesiątej . Pamiętam bo przypadkiem spojrzałem na peronowy zegar . Zaszedł mnie od tyłu i klepnął w ramię . Dziwny facet . Ubrany w dwurzędowy prochowiec i z pradawnym zarostem wyglądał jak bezdomny . Chyba rzeczywiście nim był .

- O co chodzi ? - spytałem

- Poczęstuj papierosem – odpowiedział ochrypłym głosem

Wyjąłem z kieszeni paczkę  papierosów i podałem mu jednego . Nie podziękował . Wziął fajkę i międlił ją długo w rękach szarych od brudu .

- Jestem z legionu - zagadnął ni stąd ni zowąd

- Jakiego legionu ? - spytałem

- Zbuntowanego legionu . . .

Pomyślałem , że facet jest pomylony albo pijany . Przytaknąłem mu tylko i odszedłem . Byłem znużony czekaniem . Usiadłem na ławce . Niedługo dziwaczny gość pojawił się znowu . Usiadł przy mnie . Dopiero wtedy poczułem , że strasznie śmierdzi tanim alkoholem .

- Czego znowu chcesz ?

- Daj na wino to opowiem ci historię .

- Dam ci , jak się ode mnie odczepisz .

- Nie mów tak do mnie ! Jestem centurionem - odpowiedział nie kryjąc wzburzenia .

- Jakim ty kurwa, jesteś centurionem - syknąłem ze złością - śmierdzisz jak cap i na domiar złego jesteś bezczelny !

- Daj na wino - kolego .

- Masz - powiedziałem dając mu dyszkę  - i odpierdol się ode mnie !

Odszedł . Coś mi mówiło , że jeszcze wróci . Nie pomyliłem się . Po pół godzinie pojawił się znowu . Był wyraźnie podchmielony i jeszcze bardziej gadatliwy niż ostatnio .

- Myślisz, że to wszystko jest ? - spytał wskazując ręką na perony .

- Jest. Jest jak cholera .

- A może jednak się mylisz ? Zresztą ty i tak nic nie rozumiesz . . .

Bezdomny znowu usiadł na ławce . Za pazuchą trzymał niedopite wino .

- Dwa tysiące lat temu zbuntował się pewien rzymski legion - mówił - ja byłem jego dowódcą - centurionem .

- A nie popieprzyło ci się coś od tego wina ? - spytałem śmiejąc się

Kloszard wstał z ławki . Twarz miał chudą i kościstą . Oczy ciemne , błyszczące .Stanął naprzeciw mnie i odezwał się z jakimś nadludzkim spokojem :

- Zamilcz proszę . Pozwól mi mówić i nie przerywaj.

- No dobra kolego , opowiadaj tę swoją historię .

- Nie pamiętam jak się o tym dowiedziałem - kontynuował - ktoś musiał mi powiedzieć , że człowiek zwany Chrystusem jest uwięziony . Ale przecież to nie był zwykły człowiek . Mówiono o nim jak o synu Boga . Ja uwierzyłem . Nie mogłem zrozumieć jak mogą go więzić razem z przestępcami !

Byłem wtedy młody i odważny . Postanowiłem się zbuntować . Razem ze swym legionem ruszyłem przez pustynię aby uwolnić Jezusa z więzienia . . .

Przygodnie napotkany wizjoner przestał na chwilę mówić . Pochylił głowę i zamyślił się . Wyjąłem papierosy i poczęstowałem go .

- Mów dalej - zachęcałem - to co mówisz jest bardzo ciekawe .

- Dobrze - odpowiedział - opowiem ci wszystko . Nie pamiętam dokładnie kiedy się pojawił . To mogło być w drugim dniu marszu . Szatan . Ty pewnie nigdy go nie widziałeś . Ja miałem go na wyciągnięcie ręki .

Spojrzał na mnie przenikliwie i powiedział :

- Bóg ci nie sprzyja centurionie . Ja również ci nie sprzyjam . Dokąd więc zmierzasz głupcze ?

- Uwolnić Chrystusa ! - odpowiedziałem

- Uwolnić . . .- zaśmiał się i znikł.

Po pewnym czasie doszliśmy do dużej osady . Ja , ani nikt z moich żołnierzy nie znaliśmy tego miasta . Niby wszystko tam było normalne - ludzie i domy . Coś tam jednak było . Coś nieludzkiego i złego . Nigdy już nie zdołaliśmy stamtąd wyjść .

- Centurionie - spytałem - co się stało w tym mieście ?

- Co się stało . . .? Sam nie wiem . Obudziłem się rano i przeraził mnie łoskot maszyn . Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem moich legionistów jeżdżących na Harley'ach po ulicach miasta . Niektórzy leżeli w rowach i pili whyski . Wszędzie kobiety i nierząd . Wszelki ludzki czas był zamknięty w tym mieście . Potem znowu pojawił się szatan .

Śmiał się ze mnie i pytał :

- Nadal chcesz uwolnić Chrystusa ?

- Nic się nie zmieniło - odpowiedziałem

- Polubiłem cię centurionie - mówił dalej - jesteś odważny i uparty . Coś muszę ci pokazać . Całą prawdę o człowieku . Absolut wiedzy . Kamień filozoficzny . Kiedy poznasz całą prawdę centurionie przejdziesz na moją stronę ! Zgadasz się spróbować ?

- A czy to jedyna możliwość aby wyjść z tego miasta ?

- Jedyna - odpowiedział - jeśli poznasz to co chcę ci pokazać i nadal będziesz trwał przy swym postanowieniu , wyprowadzę cię z tego miasta razem z twym przeklętym legionem .

- Spróbuję !

I tak sobie szliśmy - ja i szatan . Droga była kamienista i prowadziła obrzeżem miasta . Kierowaliśmy się w stronę małej szopy ustawionej jakby na środku pustyni . . .

Bezdomny przerwał swą opowieść . Spojrzał na mnie i spytał :

- Jak pan myśli , jaka jest ta prawda o człowieku ?

- Ludzie są z natury dobrzy - odpowiedziałem - nie masz się czego obawiać .

- Dobrze , że mi to mówisz . Ja wciąż jestem w drodze do absolutu .

Jeszcze nie dotarłem do tej małej szopy na pustyni .

- Długo to więc trwa .

- Tak . Cholernie długo - przyznał centurion

- A kiedy przetrwasz tę próbę i uwolnisz Chrystusa , co wtedy ?

Kloszard rozejrzał się po peronach . Potem przyłożył palec do swych ust .

- Nie mogę nic mówić - szeptał - wszędzie mnie podsłuchują ci pierdoleni paparazzi !

Pociąg opóźnił się pięć minut . Kiedy wsiadałem centuriona już nie było . Zniknął gdzieś pomiędzy ludźmi na peronach . Przez całą podróż myślałem o tym szaleńcu . Momentami zdawało mi się , że nie mógł mnie tak po prostu okłamać . A ta prawda o człowieku ? Cóż , była jego zwycięstwem . Była po prostu prawdą o człowieku .

PS – Historia prawdziwa , wydarzyła się dawno . Ile razy jestem we Wrocławiu to szukam centuriona, może Go jeszcze spotkam.

 

Leos   24-07-2022 rok

lip 15 2022

Samotność altanek


Komentarze: 4

altanka

 

Ta szopa wystawiona na wiatr to moja altanka

Brudne  belki, brudne myśli , morale spelunki

Whisky , grappa, kwaśne wino , brudna szklanka

Zmęczone ,wstrętne słowne tworzę tu malunki

 

Wieczorna altanka skurwiona lekkim banałem

Potwory ze ścian wzlatują żelaznymi skrzydłami

Krzywe synekdochy przemycać stąd chciałem

Z tańczącymi po klawiszach fortepianu karłami

 

W psychodelicznych altankach alegorie rodzą potwory

Samotnie zapalam szmaragdowe świece amulety

W dupie mam kolejne cierpliwe egzegezy -dont worry

I to wszystko dla mej brudnej niezdrowej podniety…

 

 

Leoś  14-07-2022

 

 

lip 09 2022

Postacie czatowe - Kreska


Komentarze: 14

 

kreska

 

Kreska jest zapisana w obrazie. Subtelna ,kobieca gra zmysłów. Cienką linią schodzi z obrazu i zakrada się do moich snów. Pojawia się jako postać ze smutnymi oczami ,w czerwonej sukience do kostek i zawsze boso, niczym tancerka flamenco. Kreska potrafi zmieszać jawę ze snem. Bywa że jest miłością ,bliskością i czułością ,a czasem przechodzi przez bramę za którą jest pokusa, grzech i rozpusta.  

Wieczorem zabieram Ją do parku, gdzie spacerujemy lub siedzimy na ławeczce. Wtedy zapala latarnie i maluje na brukowych ścieżkach uśmiechnięte buźki dzieciaków.  Czasem w  lunaparku  z wiatrówki  ustrzelę Jej  papierową różyczkę, którą natychmiast zamienia w zielonego motyla .Nieporadnie wzlatuje z Jej wyciągniętej dłoni jakby nie wierzył w daną mu wolność.

Gdy jest mi smutno jedziemy na przełęcz,  wąską dróżką leśną pełną błota i wykrotów. Karkołomna jazda we mgle i deszczu powoduje że Kreska splata ramiona i zastyga w dziwnej pozie jogina . Zamyka oczy. Obraz się wyostrza a aksamitne pastele delikatnie muskają gorące drgające powietrze nad polami i małymi ciemnozielonymi eskami wyznaczają obrzeża wszechobecnych lasów. Szaroniebieski dym z retortów ścieli się po szczytach smreków i łagodnie schodzi ku Osławicy. Obraz się wypełnia i jest kompletny.

Uśmiecham się , jak umiem , niewyraźnie, czując że Ona ma racje. Że to co czuję i chcę widzieć, jest wytworem półwariackiej  fantazji i Ona zniknie gdy wyjdę z samochodu i zanurzę się w normalnym życiu. Ale jestem przekonany że pozostawi we mnie jakiś cień, subtelnie tworzony maleńkimi kreseczkami nadziei.

 

Ars longa vita brevis…

 

 

 

Leoś  09-07-2022 rok