Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Najnowsze wpisy, strona 31


sty 12 2022

Otwieranie horyzontu


Komentarze: 0

kobieta

 

Kiedy Bóg narodził się we mnie

przyjęłam poważnie

z należną mu czcią

wyuczona formuł i zaklęć

w pierwszej białej sukience do ziemi

w irysach i wianku

kon-formowana

sformatowana

bierna

 

Kiedy Bóg umierał we mnie

spuścił głowę

powtarzał jak dawno temu:

Eli lama sabachtani

czułam litość

zapaliłam dla niego krzew Mojżesza

pochowałam z szacunkiem

w czarnej sukni do ziemi

z różą we włosach

wolna i samotna

rozkuta

pokuta

biedna

 

Kiedy rozważam i ważę w sobie

nie lekce

otwieram horyzont poza kres

zakres

porzucam

naga

radosna

czynna

 

autorka wiersza   defendo

 

 

Leoś  12-01-2021

sty 11 2022

Malowanie słów


Komentarze: 1

znaczenie

 

Daj mi wiatru troszeczkę

Przynieś wody pędzącej po stokach

Schwytaj woni od świerków

Uszczknij szczytom chmurnego mleka

 

Zawędruj ze mną do krainy piękna

Daj  wolność myślom, wypuść ich sforę

Serce naucz oddychać cierpliwie

 

Słuchaj, jak trawa z codzienną pokorą

Tuli się ku kamieniom surowym

Nie pytaj – już umknęła chwila

 

Pozwól dłonie oprzeć o granie

Uśpij lęk, co nacieka na duszę

Patrz uszami, słuchaj oczyma

Jesteś żywa,może Ty ostatnia

 

Zawołaj  marzenia na szczytach

Pół nomadów szukających schronienia

Już osiadłych na wczoraj i zawsze

Teraz Ty – przysiądź dzisiaj

Zanieś innym prostotę bycia

Powiedz. Umiesz mówić, słuchać?

 

Już czas złowrogim mruganiem

Nasze ciała przygniótł powrotami wspomnień

Łzy rozzłościły fale

Kładąc do snu kamienie…

 

 

 

 

 

Leoś  11-01-2022 rok

 

 

 

gru 20 2021

SZOPKA ŚWIĄTECZNO-NOWOROCZNA


Komentarze: 5

 

Złe i podłe nastały nam czasy

Szlampa  w rządzie partaczy

Inflacja dusi biedę aż piszczy

Złodzieje na sejmowych schodach

Umykają  chyłkiem niczym hieny

Trwa igrzysko covidowej śmierci

Ćwierć obola teraz cena Charona

W hurcie taniej, urosły słupki

Afery się tłoczą i gonią na oślep

Nachapać , pogładzić kołdun tłusty

 Przyzwoity szukał Boga na granicy

„Patriota” w karetce przebił opony

Tępe zacięte twarze - nikt nie woła

Zamarzniętych, gwałconych dzieci

Dance macabre w Toruniu u kabasa

Pląsa ołtarz z tronem ulewa się kasa

Św. matka polka krzywo przysięga

Inną Polkę zabija sepsa  za młodu

Jest ofiarą zdeformowanego płodu

Minister bandyta sprzedaje nadzieje

Umierającym dzieciom niczym hiena

Nie ma kasy na terapie dziś i teraz

Woli płacić miliony za urojenia zera

Rockmen z tetrykiem kneblują media

Katarzyna Wielka jest twarzą ustawy

Z szopki push back dostali migranci

Zostały barany , wokół tępi policjanci

Gdy „dobrzy Polacy” zasiądą do wigilii

Może przyjdzie dygresja ,opamiętanie

Coście zrobili z tym krajem dranie…..!!!!

 

PS. Dla pozostałych normalnych Polaków niech te święta będą nadzieją że zło zawsze mija nawet gdy to oślizgła ,złośliwa i ohydna najdłuższa żmija.

Normalnych Zdrowych Świąt i dużo lepszego Nowego Roku.

 

 

 

Leoś  20-12-2022 roku

 

 

 

gru 05 2021

Matylda


Komentarze: 4

 

Matylda

 

Z niechęcią otworzyłem drzwi. Na werandzie stała znajoma z sąsiedztwa. Spytała czy może wejść. Na chwilę.

 Odpowiedziałem, że oczywiście i zaprosiłem do pokoju. Przysiadła skromnie na krześle, mimo że wskazałem fotel. Wyglądała na spiętą.

Piękna kobieta, a jak pachnie, pomyślałem rozglądając się z niepokojem, czy gdzieś nie leżą ubrania. Pokój był w idealnym stanie. Odetchnąłem z ulgą.

- Panie Leosiu przyszłam żeby, hm … właściwie nie wiem… Boże, po co ja przyszłam.. - mówiła bardziej do siebie niż do mnie.

- No widzę, że pani podenerwowana, może coś mocniejszego? Koniaczek?

- Poproszę, bo jakoś tak niezręcznie .

Przysiągłbym, że się zarumieniła.

Ho,ho pomyślałem, coś mi tu pachnie. Pamiętałem ten rumieniec. Podeszła kiedyś do mnie w delikatesach Komańczy , gdy obwąchiwałem melony. Spytała co robię. Wybieram najsilniej pachnące, odpowiedziałem z uśmiechem. Mocno pachnące melony są najsłodsze. Nie wiedziała pani? …, dodałem, a ona się zarumieniła. Wtedy pierwszy raz powiązała nas delikatna nić. Może już tam zapachniało erotyzmem? Miała na imię Matylda. Prześlicznie.

- Małe co nieco. Proszę - podałem koniak.

- Oj, ładne mi małe - uśmiechnęła się biorą w obie ręce duży kielich w połowie napełniony Hennessy Le Peu, który trzymałem na specjalne okazje. Miała ładne, równe zęby. Podniosła kielich do ust. W czarnej sukience wyglądała elegancko. Zbyt elegancko jak na sąsiedzką wizytę. Nagle przypomniał sobie, że równie świetnie prezentowała się w karczmie, na pospiesznie zwołanym wiejskim zebraniu . W marcu, albo w kwietniu. Wyrwali ją z własnych imienin, bo o głosy chodziło. Lekko na rauszu, też wówczas w małej czarnej, spowodowała małą dezorganizację wśród męskiej części wsi.  Ostro postawiłem się wtedy starej Grzelakowej, za to, że coś tam niemiłego warknęła do Matyldy. Kiedy wychodzili z zebrania, minęła mnie szybko i uraczyła ciepłym spojrzeniem, którego nigdy nie zapomnę. Pewnie jej zaimponowała moja stanowczość. Najwyraźniej była mi wdzięczna za obronę. Mąż od roku na kontrakcie, któż miał jej bronić? Potem zaraz jakby spłoszona uciekła do przodu. A ja myślałem o niej pół nocy słuchając Schuberta ,tworząc w myślach rożne projekcje. Potrafiła zawrócić w głowie oj potrafiła trzpiotka. Nawet dojrzałemu mężczyźnie. Jak ja. Ile mogło nas dzielić? Dwadzieścia, trzydzieści lat? Eee, chyba mniej. Raczej kilkanaście.

- Ma pan przytulny dom, i dużo książek. Sporo pan czyta - stwierdziła przerywając moją zadumę  - słyszałam, że pisze pan wiersze.

Omal nie krzyknąłem. Ach, więc wie również, że jestem poetą. Z pewnością słyszała, że w zeszłym roku otrzymałem drugą nagrodę w wojewódzkim konkursie poezji.

- Wie pani poezja jest jak sieć pajęcza, kiedy się w nią zaplączemy przepadliśmy - powiedziałem ładnie tonując głos. Uśmiechnęła się i westchnęła.

- Nie powiedziałam panu po co przyszłam, jakoś tak mi niezręcznie. Wie pan, mój mąż na kontrakcie, jestem sama. Nie mamy dzieci. Mąż mówi, że jeszcze nie czas, a ja czuję się nieszczęśliwa, samotna. Boże, po co ja panu to mówię, to ten koniak - podniosła głowę do góry jakby tłumacząc się niebiosom. Miała piękną, łabędzią szyję.

 Nieraz zastanawiałem się jak radzą sobie młode samotne mężatki. Uprawiają samogwałt? Jeśli tak, to kiedy? W czasie kąpieli? Czy może szukają dyskretnych przygód. Niektóre kobiety mają z tym problemy. W sensie konfliktu między aktem masturbacji a podświadomych zahamowaniach. Na przykład katolicka indoktrynacja w dzieciństwie, albo brak technik i podświadomość animistyczna, czy jakoś tam.

 Bardzo chętnie nauczyłbym ją paru technik.

- Czy mógłby Pan mnie potrzymać za rękę, albo przytulić? Wie pan … Boże jak mi ciężko.

- Słucham? - spytałem zaskoczony. Poczułem jakby ktoś mnie wyrwał z erotycznego snu.

- Jestem taka nieszczęśliwa -patrzyła na mnie tak, jak niegdyś Weronika . Oczami pobudzonej łani. Boże, jak … co? Dlaczego za rękę? Poczułem, że zaczyna mi pulsować głowa. Że wzbiera gorąca krew. Ale nie ta co dawniej przy Weronice, tylko jakaś inna, chora. Mam ją tak wziąć tu, jak jakąś pierwszą lepszą dziwkę?, myślałem gorączkowo. To niemożliwe. Kiedy ja ostatnio z mężatką? Ona młoda jeszcze taka. Czy ja się nadaję dla takiej kobiety? Ja poetą, artystą jestem! Do licha! Ja nie żaden kochanek. Boże co robić ?!

- A co też pani tu sąsiadko? Jaka ręka? - krzyknąłem - Co pani myśli, że ja tu panią wezmę i tu panią ten tego? Bo pani mąż za granicą i dzieci pani nie zrobił? I to do mnie pani z tym? A co ja? Kim ja jestem, że do mnie ? Że artysta, poeta? A poeta to już zboczony musi być jakiś? A może pani myśli, że skoro ja sam samotny to chcicę mam taką, że zaraz, już, od razu łapu capu? Co też pani? Ja jestem stateczny pan w średnim wieku a nie jakaś seks byczek na usługi. Pani się myli, pani nie wie że pochodzę w porządnej rodziny ! Ja pani to opowiem, pokażę albumy, porozmawiamy, może po tym coś tam się wykluje, ale nie tak zaraz. Za rękę, tulić! To wykluczone - nalałem cały kielich koniaku i duszkiem wypiłem.

- O Boże, pan nie zrozumiał, panie Leosiu … ja wytłumaczę …. To nie tak jak pan myśli. Bo mój najukochańszy tatuś odszedł przed miesiącem, a ja tak za nim tęsknię. A pan do tatusia podobny. Fizycznie. Nie, co ja mówię, żadna fizyczność nie wchodzi w grę, zresztą stara Grzelakowa mówiła, że pan poeta, to chyba homo. Więc ja myślałam, że bezpiecznie … boże co mnie podkusiło … ja chciałam, po prostu żeby pan mnie za rękę potrzymał, choć przez chwilę, przytulił, jak tatuś, pan zawsze taki opiekuńczy w stosunku do mnie … przepraszam, już pójdę - i Matylda szybko wybiegła z domu przewracając stojak na parasole, który głucho upadł na deski tarasu.

- A idź żesz pani idź!  I jest za co przepraszać! – krzyczałem, podczas gdy kroczki Matyldy trzepotały po deskach tarasu , niczym spłoszonej ptaszyny.

Trzasnąłem ze złością drzwiami. Zboczona jakaś, pomyślałem. Chciała się kochać z własnym tatusiem? Do tego umarłym? To obrzydliwe. Boże! Co za czasy! Co za kobiety! Westchnąłem ciężko, z butelki wypiłem resztę koniaku,  i opadłem na fotel. Gdy się trochę uspokoiłem ,a koniak prostował spłoszone zmysły, puściłem koncert e-mol Chopina . Gdy koncert dobiegł momentu w którym młody kompozytor wyznawał miłość pannie Gładkowskiej zasnąłem  …..

 

Leoś  05-12-2021

lis 22 2021

Dziad


Komentarze: 5

dziad

 

Wczoraj zapukał do mnie dziad. Taki starodawny ,w dwóch płaszczach poniżej kolan , z brodą i włosami w nieładzie i zabłoconych dziurawych trzewikach. Już miałem go spławić jakimś datkiem pieniężnym lecz nagle przypomniałem sobie jedną z zasad najwyższych babki Milki –„ dziada należy przyjąć w domu, najpierw pomodlić się z nim ,nakarmić i napoić  ,dać  pół chleba, pół połcia słoniny , parę groszy i zamówić u niego kilka intencji „  bowiem jak twierdziła babka Milka dziad to wysłannik Boga co wędruje wśród ludzi by zobaczył kto jest dobry i pracowity a kto diabeł wcielony ,pijak i utracjusz.

Jako że należę do tych drugich , żeby uratować resztki reputacji przed dziadem , zaprosiłem Go szerokim gościnnym gestem  do  domu .

Tu se siadne  na ganku – powiedział dziad – nie chce Ci zapchlić  domu i zwalił się na wiklinowy bujany fotel. Ożesz kurwa !! luksusy - mamrotał pod nosem i zaczął się bujać. Po chwili ku mej rozpaczy zasnął .

Poszedłem do kuchni zaparzyć herbatę i zrobić coś do żarcia. Odłamałem kawał kiełbasy i położyłem na sporej kromce chleba. Gdy wchodziłem na ganek dziad się ocknął, zatrzepał kudłatym łbem i popatrzył na mnie z ciekawością , acz i z pewną dozą nieufności.

Proszę niech się herbaty napije i zje coś położyłem na taborecie tackę z darami przed wysłannikiem Boga…

Ty chyba nie tutejszy ? - zapytał dziad

Trzy lata temu kupiłem ten dom , trochę wyremontowałem i  czasem tu mieszkam . Usiadłem naprzeciw dziada . Nie czułem się komfortowo, raczej byłem przy nim jak sztubak , no i te wspomnienie o pchłach . Zaczęło mnie wszystko swiędzieć  jakby wszystkie przeszły od dziada na mnie. Patrzył na mnie przenikliwie , na żarcie nawet nie popatrzył.

Masz papierosa ? może jakieś piwo ? – zapytał dziad

Nie palę , ale mogę Ci jointa skręcić  i jakieś piwo mam – ale mam pytanie ? Kim jesteś i czemu zawdzięczam tą wizytę ?

Jestem dendrologiem , mieszkam w lesie . Czasem schodzę na wieś , paczkę nadać ,kupić trochę tytoniu i bibułek , niestety dziś sklep zamknięty i muszę przeczekać do jutra.

Zaproponowałem nocleg ,na który po długiej namowie przystał. Wziął prysznic, przyciął brodę .Jako że był mojej postury,  dałem mu  ubranie i gumofilce. Patrzył na mnie z zaciekawieniem i jakąś dziwną manierą dziękował , jakby przyjmowanie gościny go krępowało.

Przyniosłem butelkę wódki i dwa jointy.  Liczyłem na rozmowę lecz mój gość przysypiał na bujanym fotelu , więc go przykryłem kocem . Rano fotel był pusty . Nawet sunia Lorka nie szczekała , która przychodzi do mnie na poranną miskę .Leżała spokojnie  z pyszczkiem między łapkami , w bujanym fotelu i obserwowała mnie z nudną manierą.

 

                                                                                               ********

 

Zapewne większość dziwnych ludzi spotykanych w Bieszczadach ma swoje imiona i nazwiska, własną osobowość i swoje curriculum vitae. Istnieje jednak niewielki odsetek spotykanych czasem osobników,  które wymykają się z racjonalnych granic pojmowania  ziemskiego istnienia.  Ich byt w krainie lasów okrytych mgłami ,pełnymi uroczysk i niezdobytych ostępów jest tak irracjonalny i eteryczny , że wydają się duchami przemierzającymi krainę z pogranicza magii i snów… /fragment powieści Leosia "Budryk" /

 

                                                               ********

 

 Projekcja wytwarza postrzeganie. Świat, który widzisz, nie jest niczym więcej, jak tylko tym, co mu dałeś. Lecz chociaż nie jest niczym więcej, nie jest też niczym mniej. Dlatego też dla ciebie jest on ważny. Jest on świadectwem stanu twego umysłu – zewnętrznym obrazem wewnętrznego stanu. Jak człowiek myśli, tak postrzega. Dlatego nie staraj się zmienić świata, lecz zmień swe myślenie o świecie. Postrzeganie jest wynikiem, a nie przyczyną. I właśnie dlatego hierarchia trudności w cudach jest bez znaczenia. Dzięki prawdziwemu widzeniu zobaczysz wszystko jako uzdrowione i święte. Jeśli nie spojrzysz w ten sposób, nie zobaczysz niczego, co miałoby znaczenie. A gdzie nie ma znaczenia, tam jest chaos. (Kurs Cudów, Rozdział 21, Wprowadzenie)

 

 

Leoś 22-11-2021 rok