Klementyna
Duszny i gorący letni dzień przed przydrożnym barem w Terce. Po kultowej rybce, leniwie dopiłem zimnego lagera z butelki. Na partingu obok mojego motocykla stała dziewczyna z małym plecakiem zawieszonym na ramieniu.
Pewno jakaś zabłąkana turystka zgubiła swoją grupkę przyjaciół – pomyślałem . Nie przeczuwałem jeszcze kłopotów.
Przewieziesz mnie rycerzu na swoim stalowym rumaku ? – zapytała rozbawiona.
Przyjrzałem się Jej dokładnie. Była szczupłą brunetką w krótkich szortach dżinsowych .Koszula w kratkę związana powyżej pępka opinająca wydatny biust. Ładna dziewczęca buzia i włosy związane w koński ogon. Była bardzo młoda i uśmiechała się do mnie zalotnie, mrużąc nieco oczy, co dodawało Jej cudownego uroku.
Gdzie chcesz jechać ? – zapytałem lekko zaintrygowany Jej obcesowym pytaniem.
Byle gdzie , przed siebie , ohoj ! przygodo – zaśmiała się .
Hola, hola moja panno – nie jesteś chyba tu sama, rodzice będą się martwić a może chłopak ? – dopytywałem i czułem że mój dystans dramatycznie szybko ulega samczemu podnieceniu.
Skrzywiła lekko głowę – to co jedziemy ?
No jak chcesz – odpowiedziałem z udawaną rezygnacją.
Miała na imię Klementyna. A może Jola lub Zosia. Nie wiem. Nie chciałem wiedzieć . Była ze mną dwa tygodnie. Wprowadziła w moje życie tak intensywne doznania jakie wydarzyć się mogą pomiędzy kobietą a mężczyzną. Byliśmy na magicznym haju seksu, zmysłów i zauroczenia . Klementyna niczym driada odkrywała uroki życia których nigdy nie dostrzegałem . Jej śmiech, łzy szczęścia, mokre włosy, spojrzenia pełne tajemnic, drżenie warg przy pocałunku niczym kolorowe dziary malowały moje libido.
Któregoś dnia usiadła mi na udach i nic nie mówiąc pocałowała mnie. Tym razem inaczej , bardzo delikatnie . Poczułem Jej łzy na policzkach.
Nic nie mówiąc założyła plecak na ramię i odeszła. W dżinsowych szortach i kraciastej koszuli zawiązanej w pasie.
Stanąłem w bramie. Przed mostkiem na potoku zatrzymała się czarna limuzyna. Mężczyzna otworzył tylne drzwi. Wsiadając , odwróciła się na moment. Samochód powoli znikał za zakrętem.
Nigdy potem nie widziałem Klementyny.
Leoś 13-04-2021