Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Kategoria

Impresje bieszczadzkie, strona 2


maj 13 2021

ZAKAPIORSKA BALLADA


Komentarze: 1

zakapior

 

 

Wśród ciszy bieszczadzkich lasów,

Gdzie zaczyna się wolny świat

Żyje samotnie Zakapior –Mnich

Biesa i Czada brat

W Bieszczadach dźwiga z mozołem

Swój los na życia dnie

Przyjaciel Leśnych Ludzi

W przeklętym życiowym śnie

Zakapior to życie zranione

I wiatr i wolna dusza

Bieszczadzki bólu znak

Co nas do życia zmusza

Zakapior to cicha duma

I prości Ludzie z Mgły

To życie wśród bukowych dymów

Wśród koni i leśnych pni

Zakapior to Boguś Sikorka

I Rados koło Niego

Józek co kocha konie

I Jędrek z Kulasznego

Zakapior to Majster Bieda

I „Jurek Dwa Tysięcy”

Taki Ktoś ,kto rzeźbi w drzewie

Bieszczadzki żywot nędzny

Zakapior to wędrowanie

Legenda ciemnej nocy

To kowboj na Połoninie

Co wojnę z wódką toczy

Zakapior to życie przeklęte

I kac znad pustej michy

To Barak na Krecowie

I grób cmentarny lichy

Zakapior to życie zranione

I wiatr i wolna dusza

Bieszczadzki bólu znak

Codziennie w świat wyrusza

Zakapior to cicha duma

I prości „Ludzie z Mgły”

To z pieśni parę rymów

I płacz i pot i łzy...

 

 

Leoś  13-05-2021 r.

 

 

 

 

kwi 17 2021

Deszcz w Cisnej


Komentarze: 1

wspomnienie

 

Miała w sobie coś ujmującego. Aurę kwintesencji kobiecości. Coś co czasem nas omija ,czego nie zauważamy . Była idealnie wpasowana w ten deszcz , w tą bieszczadzką stacyjkę. Ulotną chwilę która zapada w pamięci na całe życie.

Przechodząc obok rzuciła na mnie krótkie spojrzenie. Szła niespiesznie jakby czekała na rozmowę. Przed zejściem z peronu jeszcze raz spojrzała na mnie.

Często zatrzymuję się w Majdanie na stacji bieszczadzkiej kolejki wąskotorowej. Siadam przy stoliku na peronie ,zamawiam espresso i ulubioną drożdżówkę z jagodami. Przechodzą turyści , a ja szukam tej dziewczyny która mogła zmienić moje życie.

 

Leos 16-04-2021

kwi 06 2021

Siedlisko


Komentarze: 1

siedlisko

 

Nareszcie wyjeżdżam z zatłoczonego pandemiczno- maseczkowego miasta . Samochód cicho sunie po drodze .W radiu nadają  kolejne traumatyczne nieszczęścia, jakby już nic dobrego nas nie miało spotkać w życiu. Włączam ulubioną muzykę relaksującą. Po pewnym czasie dostosowuję rytm jazdy z kojącymi dźwiękami muzyki. W Rzepedzi skręcam w leśną drogę przez brody rzeczne na Duszatyń. Jadę do domu. Wracam do magicznych bieszczadzkich lasów, połonin, uroczysk. Tutaj można spotkać jeszcze ludzi nieskażonych tym cudem techniki jakim jest komputer, a rytm życia wymierza im słońce. Ludzie Ci zahartowali swe życie w surowym klimacie ,pracą która wypełnia ich całkowicie ,daje radość z codziennych małych sukcesów. Ludzie otwarci , szczerzy i serdeczni. Prowadząc z nimi wieczorne rozmowy przy szklaneczce śliwowicy, mam wrażenie jakbym się cofnął w inny świat .Świat w którym jest miejsce na serdeczność, bezinteresowność , odkrywam z tymi ludźmi realne fakty i zdarzenia w których uczestniczyli . Wyczuwam lekką irytację i złość w ich głosie gdy mówią o porażkach oraz szczere zadowolenie z dobrze wypełnionego dnia.

Są jeszcze takie miejsca na ziemi –hen za górami -wiecznie zasłoniętymi leśnymi mgłami gdzie życie jest bardzo czyste, a reguły bardzo proste. Życie w symbiozie z naturą która w tych terenach odsłoniła całe swoje piękno i surowość.

Podziwiam piękno fauny i flory bieszczadzkich niezmierzonych lasów, siedząc na pniu wykrotu wdycham w płuca głęboko krystalicznie czyste powietrze w którym wyczuwa się delikatny zapach żywicy z górskich smreków oraz ledwo wyczuwalny feromon tajemniczości i dzikości nie skażonej przyrody.

Czat wtedy jawi mi się jako coś abstrakcyjnego , coś nierealnego, tak małego na tle dostojnych gór, połonin, lasów że zupełnie znika ze świadomości .Czat jak szara malutka myszka, niknie szybko i chowa się głęboko w naszej świadomości, ustępując miejsca wrażeniom dużo potężniejszym i bardzo koniecznym dla naszej relaksacji psychicznej i poprawy sprawności fizycznej.

 

Leos  06-04-2021

antoniusz : : dom  
mar 31 2021

Rozmowy na wyrębie - Pludra


Komentarze: 1

ogien

 

Powiedz  nam jak tam jest Leoś. – zagadnął  Pludra  pociągnąwszy spory łyk berbeluchy z butelki. Bo ja słyszał że tam baby bez wstydu pokazują cipki do telewizora.

 

Niespodziewane pytanie Pludry  wybudziło mnie z półdrzemki. Podłożyłem metrówkę do ogniska ,usiadłem na karczu starego jesionu i zacząłem myśleć  jak odpowiedzieć Pludrze.

 

Wymowne milczenie przerwał  stary  Fajeczka .-  Ty Pludra to taki ciekawy jak baba. A może Ty masz za mały łeb by to wszystko pojąć ? Na mój rozum to ten intarnet  wymysłem  głupich i nieudaczników jest. Po co w telewizorze gadać z babą i ją rozbierać  gdy  nie możesz ją  wydupczyć  a nawet w pysk dać normalnie.

 

O to! to! – zawtórował  Kipa . Jak ja był na pogrzebie ciotki Melasi w Pułtusku, to kuzyn mi pokazywał  gołe baby z interatu.  Różniaste  były.  I młode suczki i stare rozklapuchy. A każda wyginała się i dyszała do kamery niczym  klaczka naszego gajowego do ogiera Węgały.

 pludra

Pludra wstał i chwiejnym krokiem podszedł do mnie. Masz Leoś wypij . Wypij i gadaj jak tam jest. Bo ja  nie wiem co tam widzi moja Walerka. Wraca człowiek do domu a ona w milczeniu podsuwa mi żarcie, a myślami daleko w chmurach. Nawet  gdy jestem na niej to czuje jakbym jakiego manekina chędożył. A potem ona myk na górę i komputer zapala i oczy jej się zapalają.

 

He,he,he – zaśmiał się brodaty Bibak. Robiłem kiedyś u gazdy Tylki przy owcach. Tyż miał tako smutno żona. Patrzyła cięgiem w połoniny i wzdychała. Juhasy opowiadali że miesiąc  nie minął jak u Tylki  gościł  jakiś uczony z miasta co eskulapy łapał. Gaździna żentycy mu dawała i jak makutra kręciła przy nim dupo. W pore Tylka się połapał o co biega , puścił w nocy uczonemu dwie żmije do łożka  i kijem obił. Cud sprawił że znaleźli go turyści na skraju lasu koło Terki. Nic dobrego jak baba jest smutna i patrzy chuj wie za czym przed siebie – skontastował  filozoficznie Bibak.

 

Pociągnąłem spory łyk bimbru . I jeszcze raz . Płyn  wżerał  się głęboko w trzewia . Spojrzałem na Pludre. Patrzył  nieobecnym wzrokiem w ognisko. Zrobiło mi się go żal…

 

Wiesz  Pludra  ten Internet to bezkresny dziki  las . Takie  wielkie babrzysko  otoczone fladrami wilczymi. To kraina bezwzględnych  drapieżników  polujących na siebie od świtu do nocy…

 

To co tam robi moja żona?! – przerwał mi  smutno Pludra

 

Są baby co za diablim ogonem pójdą do piekła ! – rzekł stanowczo stary Fajeczka . A teraz nie pierdolcie tylko pijem!   Jutro rąbiemy na diablej górce.

 

Brodaty Bibak przeżegnał się nabożnie. Tak, tak ten interiut  to wielka chujnia musi być..

 

 

Leoś  31-03-2021

 

 

mar 26 2021

Rozmowy przy ognisku


Komentarze: 0

kociołek

 

W kociołku bulgotała fasolowa z łopatką dzika.  Wszyscy się cieszyli na dzisiejszą kolację, mając  w pamięci tygodniówke z bigosem. Nawet brodaty Bibak niespodziewanie zaczął kręcić się koło żarcia, a to parę razy zamieszał w mim , a to podłożył parę szczap pod kociołek.

Moja matula to robiła fasolową – rozmarzył się Bibak – nogawki w portkach prostowało gdy człowiekowi ulżyło pierdem.

Na pierdunek  majerunek  – odezwał się znudzonym głosem stary Fajeczka – majerunek zgania pierdy z fasolowej. Moja kuzynka Adela gotowała  proboszczowi w  Hryniu to wiem. Proboszcz gastryczny był to Adela miała nakaz  by gotować lekko i strawnie . Na przykład golonka tylko z kapusty i do tego piwo nie pełne. Tak połowę kufla.  Pierogi prosto z duszlaka kraszone masełkiem z młodo cebulkom , żadne tam skwarki. Szynki i mięsa z ziołami marynowała i dymiła na gruszkowym drzewie. Pasztety , i kaszanki tylko w naturalnych jelitach , a salceson w żołądku i pęcherzu ze skrojonymi uszami by chrupały. A wszystko to gotowane w baniaku na wolnym ogniu.

 Panie – rozmarzył się stary fajeczka-a jaką Adela robiła nalewkę z pigwy ! a do tego studzielina  ,ale bez kożuszka z tłuszczyku na wierzchu. I tak proboszcz z wikarym mordowali się z Adelą , ale tylko w kuchni , bo w łóżku mieli Adelę jak chcieli i do syta…. – zaśmiał się stary Fajeczka .

Wy jak pierdolicie to albo o żarciu albo o dupach – zagadnął milczący dotąd i jakby nieobecny Plikutek.

Dobrze gadamy! – wyrwał się Pludra. Co mi tam kurwa jakieś filozofowania .Ja bym zjadł  schabowego z kapustom zasmażaną i ziemniakami ,popił zimnym piwem i dobrze podupczył . A potem walnął się na pokos trawy nad rzeką , zapalił papierosa  wolno się sztachając . Popatrzył ja by se na chmury  , posłuchał jak rzeka szemrze i  powoli zasnął ,by wreszcie kurwa se odpocząć od  tego lasu , od Was i waszego pierdolenia . Ot cała moja filozofia!

Zapadła cisza. Słychać było jedynie cichy trzask ogniska.

 

 Leos 10-03-2021