Siedlisko
Nareszcie wyjeżdżam z zatłoczonego pandemiczno- maseczkowego miasta . Samochód cicho sunie po drodze .W radiu nadają kolejne traumatyczne nieszczęścia, jakby już nic dobrego nas nie miało spotkać w życiu. Włączam ulubioną muzykę relaksującą. Po pewnym czasie dostosowuję rytm jazdy z kojącymi dźwiękami muzyki. W Rzepedzi skręcam w leśną drogę przez brody rzeczne na Duszatyń. Jadę do domu. Wracam do magicznych bieszczadzkich lasów, połonin, uroczysk. Tutaj można spotkać jeszcze ludzi nieskażonych tym cudem techniki jakim jest komputer, a rytm życia wymierza im słońce. Ludzie Ci zahartowali swe życie w surowym klimacie ,pracą która wypełnia ich całkowicie ,daje radość z codziennych małych sukcesów. Ludzie otwarci , szczerzy i serdeczni. Prowadząc z nimi wieczorne rozmowy przy szklaneczce śliwowicy, mam wrażenie jakbym się cofnął w inny świat .Świat w którym jest miejsce na serdeczność, bezinteresowność , odkrywam z tymi ludźmi realne fakty i zdarzenia w których uczestniczyli . Wyczuwam lekką irytację i złość w ich głosie gdy mówią o porażkach oraz szczere zadowolenie z dobrze wypełnionego dnia.
Są jeszcze takie miejsca na ziemi –hen za górami -wiecznie zasłoniętymi leśnymi mgłami gdzie życie jest bardzo czyste, a reguły bardzo proste. Życie w symbiozie z naturą która w tych terenach odsłoniła całe swoje piękno i surowość.
Podziwiam piękno fauny i flory bieszczadzkich niezmierzonych lasów, siedząc na pniu wykrotu wdycham w płuca głęboko krystalicznie czyste powietrze w którym wyczuwa się delikatny zapach żywicy z górskich smreków oraz ledwo wyczuwalny feromon tajemniczości i dzikości nie skażonej przyrody.
Czat wtedy jawi mi się jako coś abstrakcyjnego , coś nierealnego, tak małego na tle dostojnych gór, połonin, lasów że zupełnie znika ze świadomości .Czat jak szara malutka myszka, niknie szybko i chowa się głęboko w naszej świadomości, ustępując miejsca wrażeniom dużo potężniejszym i bardzo koniecznym dla naszej relaksacji psychicznej i poprawy sprawności fizycznej.
Leos 06-04-2021
Dodaj komentarz