Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Kategoria

Impresje leosia, strona 14


lis 09 2021

Ciotka Balbina


Komentarze: 0

dla Balbiny

Pamięci ciotki Balbiny

 

Ciotka Balbina miała niewiarygodnie długą ciemną chustę , która opatulała głowę i spływała przez ramiona aż do kostek filcowych bamboszów . Gdy siadała na ławeczce przed domem w słoneczne dni, przypominała wielkiego ptaka wysiadującego pisklęta . Na końcu nosa nasunięte powyginane druciki które jakimś cudem trzymały okrągłe szkiełka okularów . Mościła  na podołku koszyk z kolorowymi kulami przędzy, wełnianych motków, nici, skrawków materiałów i różne druty z haczykami oraz  drewniane szydełka. Wyrabiała ciepłe swetry ,czapki, szaliki i rękawice dla rodzinnej dzieciarni na zimę , którymi obdarowywał nas Św. Mikołaj na gwiazdkę.  Nienawidziłem te dary z nieba bo strasznie gryzły w szyję a rękawice szybko mokły od mokrego śniegu  i robiły się jak kołduny na sznureczkach. Odwiedzaliśmy ciotkę w niedzielne popołudnia bo wtedy miała dla nas placek z jabłkami i cukierki ślazowe. Siadaliśmy naokoło ciotki po turecku  w rytualnym kręgu czekając niecierpliwie zanim ciotka odgadnie naszych rodziców . Wybuchaliśmy śmiechem jak przekręcała nasze imiona . Wtedy stukała laską i mówiła – ta cichajcie  huncwoty pyzate, dam Wam placka. Szła do dużego kredensu , odsuwała dolną szufladę i wyciągała dużą , przykrytą lnianą szmatką blaszaną foremkę. Kładła ją na stół  i odkrywała ściereczkę, oczom naszym wygłodniałym   ukazywał się cudownie brązowy upstrzony małymi dziurkami od nakłucia widelca placek który  pachniał jabłkami i cynamonem.  Pokrojone kawałki ciasta szybko znikały ze stołu jak i cukierki z  wiklinowego koszyka.

Ciotka Balbina nie miała dzieci, ale miała nas . Mąż zginął przed wojną w kopalni we Francji. Nie zdawaliśmy sobie sprawy że nasze młodzieńcze fanaberie ,przy okazji imienin bądź urodzin w postaci levisów, sztruksów, jeansowych  kurtek i gum do żucia były zasługą ciotki Balbiny z jej niewielkiej dolarowej renty po mężu.

 

 

                                                                     *************

 

 

Są ludzie którzy nie chcą mieć dzieci  ,a jeśli już mają to tracą głowy i dzieją się rzeczy niezwykłe. Ojciec ma syna i natychmiast następuje jego ocudownienie i jest przekonany że jego syn jest statuą piękności , że w jego żyłach płynie cała dobro świata, z tu i tam porozrzucanymi wysepkami pełnymi sztuk pięknych , poezji i urbanistyki. Oddaje mu codziennie hołd i składa uszanowanie.

Syn , zgodnie z normalnym stanem rzeczy nienawidzi Go serdecznie. Kiedy idzie do szkoły ,jest szczęśliwy gdy dobrze się bawi z rówieśnikami . Ale humor mu się psuje gdy po lekcjach ojciec zabiera go ze szkoły. Zawsze pyta co mój mądry syn robił w szkole i czy były to sprawy wielkie i nadprzeciętne zgodnie z Jego predyspozycjami psychoruchowymi , czy najpilniej przykładał się do nauki i cudownie recytował wiersze ? Na siłę wciska syna do  bańki  przewidywalności i utartych schematów. Zewsząd słyszy drwiny , podświadomie czuje obojętność dziewcząt. Jeszcze bardziej nienawidzi swojego ojca Pomiędzy pierwszą komunią a rozpoczęciem pracy zawsze wytnie mu jakiś paskudny numer. Ale ojciec nie cierpi z tego powodu ,przecież on w swoim czasie także nienawidził swojego ojca tak dalece, że nienawiść wydawała mu się niemal synonimem wolności i szerokiego świata.

 

                                                                ***************

 

 

Spotkałem Ją na czacie. Pisała logicznie acz z pewną tajemnicza manierą ,jakby coś ukrywała, coś chciała przemilczeć. Pisała metaforycznie, animizacyjnie, personifikacyjnie, hiperbolicznie, metonimimicznie, synekdochtycznie, peryfrazująco, eufemistycznie, oksymoronicznie, parabolicznie, reminiscencyjnie… Nieśmiało coś do niej napisałem . Uśmiechnęła się zalotnie i zwyczajnie.  Wtedy czat pojaśniał a gifki zaczęły podskakiwać i uśmiechać się szelmowsko. Zewsząd popłynęła muzyka i znów zachciało mi się tańczyć i świrować…/ z kozetki Leosia - księga „Zauroczenia czatowe”

 

 

 

Leos  09-11-2021

lis 08 2021

Sąsiadka Marianna


Komentarze: 0

Marianna

 

 

Raz taka myśl do głowy wpada

Może by tak uwieść żonę sąsiada

Zalotne przez płot wysyła sygnały

Jest  ładna i gust ma doskonały…

 

Panie Leosiu woła pewnego razu

Nie mogę wjechać do garażu

Ależ sąsiadko - Leoś pomoże

We wszystkim o każdej porze

 

Kiedyś kotka ściągałem z komina

 Mimo że skrzypiała stara drabina

Pysia bohater z sąsiada prawdziwy

Zawsze gotowy, zawsze życzliwy

 

Worki z ziemią targałem na taras

Dwie tony wyniosłem nad garaż

Siła, mięśnie i ta figura nienaganna

Podziwiała głośno sąsiadka Marianna

 

Pewnego wieczoru puka sąsiadka

Makijaż staranny, na ustach pomadka

Toczek ,mała czarna, szpileczki fuksjowe

W tamtej chwili straciłem całkiem głowę

 

Jedziesz ze mną na dancing w Sanoku

Mąż zwichnął kostkę i nie zrobi kroku

Ale czy  Stefan łaskawie będzie chciał

Bo wiesz muzyka, taniec, bliskość ciał

 

Stefan wie że jestem mu wierna

Mimo pokus wielu wciąż bierna

I pojechałem na dancing szalony

By poużywać sobie cudzej żony

 

Muzyka, śmiechy ,krótkie spojrzenia

Bardzo wolne kawałki i ciał zbliżenia

Muśnięcia warg i szepty do uszka

Tak niewiele dzieliło nas od łóżka

 

Gdy uskuteczniałem swe zamiary niecne

Spojrzałem w Jej oczy - były nieobecne

Mariannę odwiozłem nad ranem do domu

Stefana w drzwiach mocno ucałowała

Tylko nie mówcie żem „ dupa „ o tym nikomu

Marianna moją najlepsza przyjaciółką została….

 

 

                                               *************

 

 

 

 Famy nie umieją gasić płomieni pożądania, dlatego oddają się byle gdzie i byle komu, Nadzieje próbują gasić pożądanie melancholią i depresją a kronopie się upijają i powiadają - gdzie żyjosz nie jebiosz...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Leos  08-11-2021

 

 

 

lis 05 2021

Tryptyk kobiecy


Komentarze: 0

kobieta

 

 

Kilka trudnych pytań

 

gdyby kobietę fizycznie

w męskich zamknąć dłoniach

to co na to ona?

 

gdyby tak przytulić niespodzianie

lub zedrzeć coś w pożądaniu

to co potem i jak?

 

a gdyby kobietę zbyć, zamiast ją mieć

i wódkę pić

jak poeta

to co na to kobieta?

 

Lub wejść w nią na krótko,

na momencik

na chwilę sprawności

i nic w niej nie pokręcić

to się da?

 

 

                                                                        ********

 

 

Kobiety są pełne kompleksów dlatego coś Wam powiem;

1. Gdyby manekiny z wystaw sklepowych były prawdziwymi kobietami ich biodra byłyby zbyt wąskie by rodzić dzieci.

2. Na świecie jest 3 miliardy kobiet niepodobnych do tych 8 (słownie ośmiu ) top modelek

3. Marilyn Monroe nosiła rozmiar 42 , a 42 w tamtym okresie to było 46.

4. Gdyby lalka Barbie była prawdziwą kobietą nie mogła by się w ogóle poruszać przy swoich proporcjach

5. Aż 90% kobiet po przekartkowaniu kobiecego pisma czują się winne.

6. 20 lat temu top modelki ważyły średnio o 8 kg mniej niż przecietna kobieta , dzisiaj te anorektyczki ważą    o  23 kg mniej….

 

 

                                                                     ********

 

Na czat weszła korpulentna duża dama , ubrana w białą bluzeczkę napiętą do granic wytrzymałości przez olbrzymi wylewający się biust. Krótka czerwona mini spódniczka z lateksu ciasno opinała ogromne pośladki , a grube  nogi w kabaretkach, wbite w  niewiarygodnie długie szpilki , nieodparcie przywodziły na myśl widok platformy wiertniczej . Brwi pociągnięte węglem ala maszkara, policzki nasączone  avon by czerwony burak, usta wydatne , idealne do extremalnej miłości francuskiej…/czatowe zauroczenia Leosia z księgi  „Sex, czat ,disco-polo”/

 

 

 

 

 

Leoś  05-11-2021

 

 

 

lis 03 2021

Sylwia inspiruje jesienią


Komentarze: 1

orzeł

 autorka Sylwia

 

Niby piorun spada orzeł na lewaka, który  przechodzi przez Plac Zwycięstwa. Orzeł dociska Go do granitowej ściany schodów pewnego słynnego pomnika, i z wielkim ożywieniem mówi;

Orzeł –  odważ się powiedzieć że nie jestem przepiękny .

Lewak – jesteś najpiękniejszym ptakiem jakiego kiedykolwiek widziałem.

Orzeł – Więcej !!

Lewak – Jesteś piękniejszy od rajskiego ptaka !

Orzeł  – odważ się powiedzieć że nie latam wysoko ?!

Lewak – Latasz na zawrotnych wysokościach i jesteś całkowicie ponaddźwiękowy i stratosferyczny.

 Orzeł  -   odważ się powiedzieć że śmierdzę .

Lewak – pachniesz piękniej niż flakon wody po goleniu Hugo Boss

Orzeł – pieprzony lewak !!  Nie daje mi najmniejszej możliwości , żeby go rozdziobać !!

 

 

 

buty

 autorka Sylwia

 

 

Sylwia  ma  magiczne buty

śmieją  się pod nosem

i zalotnie szeleszczą

w kolorowych liściach

na parkowych alejkach

lekko trącając kasztany …

 

Na niedzielnych spacerach

Dumnie kroczą brukiem

Obok botków, glanów

i wytwornych sióstr

z paryskich uliczek…

 

Na noc trafią do szafki

Gdzie sznurówkami splątane

Przytulą się do miękkich papuci

I śnią o  kasztanach twardzielach….

 

                                                               

                                                                        *********

 

Nie ma oziębłych kobiet ,są jedynie wychłodzone przewidywalną monotonną codziennością piwno-kanapową swoich mężów . / z rozmów czatowych Leosia/

 

 

 

 

 

 

 Leoś   3 – 11 - 2021 r.

 

 

 

 

 

 

 

 

lis 01 2021

Cmentarne impresje


Komentarze: 2

grób

 

Ujrzałem go na cmentarzu w listopadowy wieczór . Stał nad grobem zgarbiony niczym zjawa . We włosach kłębiły mu się białe pająki a z bezzębnych ust wychodziły robaki. Dyszał ciężko, wdychając łapczywie wilgotne cmentarne powietrze świszczącą krtanią . Z rękawów długiego zniszczonego płaszcza wystawały niesamowicie chude blade dłonie z krogulczymi paznokciami. Nagle pochylił się nad płytą grobu, odsunął wierzchem dłoni opadłe wierzbowe liście. Przekrwione oczy bez źrenic zaświeciły  matowym  trupim blaskiem. Wydał z siebie ochrypły odgłos jakby wydostawał się z głębokiej studni. Padł na kolana i niczym wielki ptak zamknął poły płaszcza nad sobą. Dziwna poświata zaczęła wirować nad nim. Zamknąłem odruchowo oczy. Gdy je otworzyłem nie było nikogo przy grobie .

 

 

W tym samym czasie mały chłopiec z  wyspy Waikitika znajduje na drodze do wioski srebrny pierścionek z trzema diamencikami. Gdy go podnosi niebo nagle ciemnieje i zrywa się gwałtowna tropikalna burza. Przerażony biegnie nad klif i rzuca pierścień wprost do wzburzonego oceanu . Fala zabiera pierścionek i odsłania słońce. Chłopiec wraca do wioski i rzeźbi sobie talizman z kakaowca. Gdy dorośnie zostanie szamanem wioski a talizman będzie miał moc odpędzania złych duchów.

 

 

Pewien rybak z Sant Nicholaus patroszy dorsze na swojej krypie. W trzewiach ryby znajduje pierścionek z trzema diamencikami. Zanosi pierścionek do domu i daruje go żonie. Żona rybaka zakłada go na palec serdeczny lewej ręki i czuje  dziwne mrowienie które zaczyna się od głowy a kończy na palcach nóg. Kobieta zafascynowana patrzy na pierścionek, diamenciki przez chwilę zaczynają migać a potem gasną .Wieczorem patrzy w lustro . Jest odmieniona . Rankiem wpina sobie czerwoną róże w kruczoczarne włosy , zakłada rubinową sukienkę tancerki flamenco  i przechadza się promenadą  portową . Zapach psujących się ryb z kutrów zamienia się w  subtelnie feromony  tancerek kankana z Moulin Roge.  Portowe przekleństwa mieszają się z motywem walców wiedeńskich, a krzyki mew brzmią jak trele kosa o poranku. Żona rybaka wśród gwizdów podziwu młodych mężczyzn naprawiających sieci , schodzi na kamienistą plażę i stopniowo zanurza się w morzu. Po chwili znika …

 

 

 

Niektóre groby wytwarzają tajemniczą aurę . Zatrzymuję się przy nich by zapalić lampkę ,mimo że nie wiem kto w nich leży. Oddaję mały hołd pamięci , mamroczę „wieczne odpoczywanie” dając komuś ulgę w zaświatach. Pamięć i zaduma rozpływa się za bramą cmentarza, a myśli biegną w stronę kolacji z corocznymi gołąbkami polanymi sosem grzybowym. Myśli nagle przerywa metaliczny dźwięk srebrnego przedmiotu który toczy się po brukowym chodniku. Srebrny pierścionek z trzema diamencikami lśni na liściu dębu . Podnoszę go , chowam do  porcelanowej szkatułki która stoi na modlitewniku bliskiej mi osoby. Dzisiaj znów zajrzę do szkatułki przed pójściem na cmentarz. I tak już od 20 lat niezmiennie...

 

 

 

szkatułka

 

 

 

 Losy ludzi spina klamra czasu , pamięć  o bliskich i miłość do nich jest ponadczasowa  (*)

 

 

 

 

Leos 01-11-2021 rok