Cmentarne impresje
Ujrzałem go na cmentarzu w listopadowy wieczór . Stał nad grobem zgarbiony niczym zjawa . We włosach kłębiły mu się białe pająki a z bezzębnych ust wychodziły robaki. Dyszał ciężko, wdychając łapczywie wilgotne cmentarne powietrze świszczącą krtanią . Z rękawów długiego zniszczonego płaszcza wystawały niesamowicie chude blade dłonie z krogulczymi paznokciami. Nagle pochylił się nad płytą grobu, odsunął wierzchem dłoni opadłe wierzbowe liście. Przekrwione oczy bez źrenic zaświeciły matowym trupim blaskiem. Wydał z siebie ochrypły odgłos jakby wydostawał się z głębokiej studni. Padł na kolana i niczym wielki ptak zamknął poły płaszcza nad sobą. Dziwna poświata zaczęła wirować nad nim. Zamknąłem odruchowo oczy. Gdy je otworzyłem nie było nikogo przy grobie .
W tym samym czasie mały chłopiec z wyspy Waikitika znajduje na drodze do wioski srebrny pierścionek z trzema diamencikami. Gdy go podnosi niebo nagle ciemnieje i zrywa się gwałtowna tropikalna burza. Przerażony biegnie nad klif i rzuca pierścień wprost do wzburzonego oceanu . Fala zabiera pierścionek i odsłania słońce. Chłopiec wraca do wioski i rzeźbi sobie talizman z kakaowca. Gdy dorośnie zostanie szamanem wioski a talizman będzie miał moc odpędzania złych duchów.
Pewien rybak z Sant Nicholaus patroszy dorsze na swojej krypie. W trzewiach ryby znajduje pierścionek z trzema diamencikami. Zanosi pierścionek do domu i daruje go żonie. Żona rybaka zakłada go na palec serdeczny lewej ręki i czuje dziwne mrowienie które zaczyna się od głowy a kończy na palcach nóg. Kobieta zafascynowana patrzy na pierścionek, diamenciki przez chwilę zaczynają migać a potem gasną .Wieczorem patrzy w lustro . Jest odmieniona . Rankiem wpina sobie czerwoną róże w kruczoczarne włosy , zakłada rubinową sukienkę tancerki flamenco i przechadza się promenadą portową . Zapach psujących się ryb z kutrów zamienia się w subtelnie feromony tancerek kankana z Moulin Roge. Portowe przekleństwa mieszają się z motywem walców wiedeńskich, a krzyki mew brzmią jak trele kosa o poranku. Żona rybaka wśród gwizdów podziwu młodych mężczyzn naprawiających sieci , schodzi na kamienistą plażę i stopniowo zanurza się w morzu. Po chwili znika …
Niektóre groby wytwarzają tajemniczą aurę . Zatrzymuję się przy nich by zapalić lampkę ,mimo że nie wiem kto w nich leży. Oddaję mały hołd pamięci , mamroczę „wieczne odpoczywanie” dając komuś ulgę w zaświatach. Pamięć i zaduma rozpływa się za bramą cmentarza, a myśli biegną w stronę kolacji z corocznymi gołąbkami polanymi sosem grzybowym. Myśli nagle przerywa metaliczny dźwięk srebrnego przedmiotu który toczy się po brukowym chodniku. Srebrny pierścionek z trzema diamencikami lśni na liściu dębu . Podnoszę go , chowam do porcelanowej szkatułki która stoi na modlitewniku bliskiej mi osoby. Dzisiaj znów zajrzę do szkatułki przed pójściem na cmentarz. I tak już od 20 lat niezmiennie...
Losy ludzi spina klamra czasu , pamięć o bliskich i miłość do nich jest ponadczasowa (*)
Leos 01-11-2021 rok
Dodaj komentarz