Komentarze: 0
Zimowy poranek mrozem mnie obudził
Promieniami słońca w okno zaglądał
Godzina ósma czas wyjść do ludzi
By w sacrum człek się nie zaplątał
W puchowym odzieniu i czapie zimowej
Po śniegu spod butów skrzypiącym
Podążam drogą ku przygodzie nowej
Bez rozumu lecz z sercem gorącym
Być może za rogiem, na końcu ulicy
Gdzie lampy światłem padają na drogę
Wraz ze mną ruszają szczęśliwcy
Po swoją miłosną przygodę
Zmarznięta jak bryła lodu
Z mroźną łzą na policzku
Przechodzę obok białego ogrodu
I widzę coś na ogrodowym stoliczku
Nie wiem czy jawa to czy sen
Nie dowierzam oczom zapłakanym
Powoli wstaje nowy dzień
A ja widzę zabawkę, albo jej cień
Maleńkie serce z cienia sopli ułożone
Misternie pokryte kryształkami szronu
A w środku twarz miłości zbliżonej
Do obrazu stworzonego po kryjomu.
27-02-2025 r. Kobieta