Komentarze: 0
Wiele mam wad, więcej, niż zalet,
Nie ma wśród nich ku mej radości,
Z kolorów tęczy tkanych palet,
I o stu twarzach żmij: zazdrości.
Wiem, jestem dziwny i słyszałem
Nieraz: "Ty wcale mnie nie kochasz!",
No bo z zazdrości nie szalałem,
Dlatego teraz gorzko szlochasz?
A może tylko Ci wierzyłem,
Jak Twym uczuciom i oddaniu,
I w głębi serca pewny byłem,
Że nie ma fałszu w tym kochaniu.
Nieraz się w życiu napatrzyłem,
Jak zazdrość zżera kwiat miłości,
Sam także tego doświadczyłem,
Na własnej skórze: kłów zazdrości.
Bo choć wiedziała, że kochałem,
Świat bez Niej dla mnie, bez uroku,
Gdy na kobietę choć spojrzałem,
Już awantura, widmo mroku.
A inna zazdrość: o tytuły,
Sławę, czy choćby poważanie,
To tak, jak prężyć swe muskuły,
Aby u dziewki mieć uznanie.
Miast udowodnić, żeś coś warty,
I coś miast siły ofiarować,
Wolisz ograne, stare karty,
Zamiast promować, chcesz szpanować?
Niewiele wiem ja o zazdrości,
Bo dzięki Bogu mnie omija,
Głupota to, czy rys mądrości?
Laur mi dać, czy poznać kija?
30-01-2025 rok Kobieta