Upadek moderatora
Moderator gagatek patrzył tępo na wentylator w suficie, niemrawo kręcący się nad metalowymi szafami biura administracji. Po słowach pożegnania, które zdawały mu się być wypowiedzianymi z dostateczną godnością, z zamierzonym patosem, miał w głowie pustkę. Podszedł niezgrabnie do biurka, za którym siedział naczelny Czterym, by drżącą dłonią wziąć wypowiedzenie. Ten nie patrzył na niego. Łokieć jego spoczywał na zdezelowanym biurku, pełnym pożółkłych, zakurzonych papierów. Dłonią podpierał czoło bolącej głowy. Obok biurka leżała podarta czarna teczka, wystawały z niej jakieś papiery i puste butelki po taniej wódce. Redaktor poczuł odór wczorajszego alkoholu i zapach tanich perfum. Wiedział dobrze, że to właśnie wczoraj jego losy rozstrzygnęły się w spelunie "Pod trollem ". Tam zwykli byli Hayden i naczelny Czterym załatwiać sprawy. Pochodzenie zapachu tych tanich perfum , też doskonale znał. Jego szefowie chętnie odwiedzali agencję towarzyską „Magnolia” Myśl o tym miejscu zawsze frapowała moderatora gagatka, ale nigdy tam nie był. Przechodził tamtędy wielokrotnie i widział jasny blask różowych świateł i wyzywające panie wyglądające przez szklane, ozdobione czerwonymi zasłonkami witryny. Kobiety, które przyjmowały ponoć jeszcze marynarzy U.S Navy wracających szczęśliwie z wojny wietnamskiej. One deprymowały go, ale i niezmiernie pociągały. Ale wizyta tam nie tyle nie mieściła się w jego moralności, co raczej wyobraźni. A pragnął choćby raz posmakować tego świata. Tego wielkiego i wolnego świata Czteryma i Haydena .Naczelny nie chciał tak naprawdę pozbywać się swego najlepszego człowieka, ale Grey, która oficjalnie tylko prowadziła na czacie dział plotek i dział erotyczny, była de facto najważniejszą w niej postacią. Ot taką szarą eminencją, a nikt w redakcji nie śmiał nikogo spytać, dlaczego tak jest. Jej głos nieznoszący sprzeciwu, brzmiący niczym rozkaz w słuchawce telefonu, stawiał na nogi i wywoływał lęk nie tylko gagatka, ale także Czteryma i Haydena. Teraz tak się stało z gagatkiem i nikt nigdy nie śmie nikogo zapytać dlaczego. Naczelny chciał to mieć za sobą, tak, jak chciał mieć za sobą ohydnego kaca i nieprzyjemnie lejący się zeń pot. Wszystkie te odory: stęchłych papierów, metalu, potu, kiepskich perfum tworzyły kompozycję, wplatającą się w senny klimat poniedziałkowego poranka na czacie.
- Żegnam cię Czterym, zawiodłeś mnie - wyszeptał gagatek. Tylko wyszeptał jakoś pokornie, a chciał, a tak pragnął, by zabrzmiało to godnie i dostojnie. Czterym tego nawet nie słyszał. W przepoconej zmiętej marynarce szukał papierosa. Myślał tylko o tym, by w którejś z butelek rozrzuconych po biurze było choćby kilka kropel, którymi opanowałby drżenie rąk i uśmierzył potężny ból głowy. Moderator gagatek odwrócił się i wyszedł. Kiedy poczuł w płucach jasne powietrze ulicy pomyślał jeszcze o zawiedzionej żonie, której tyle pragnął dać, o tych rzeczach, jakże ważnych, o których nigdy nie powiedział. O wszystkim tym, co tak bardzo chciał napisać, przekazać ludzkości. Bo czuł mocno, był pewien, że to co napisałby w następnej odsłonie czatu, wstrząsnęłoby userami, odwróciłoby i postawiło w innym świetle dotychczasowe prawdy absolutne, Czuł się pokonany i wypalony. Spoglądał tępo i leniwie na słońce przebijające się przez spaliny miasta.
/Upadek moderatora - z tomu „Raport z umierania na czacie „/
Leoś 04-08-2021
Dodaj komentarz