Postacie czatowe Chariot
Chariot mieni się artystą z lekką dozą szaleństwa, dlatego zamknął swój świat w donkiszoterii , w świecie fikcji i ułudy którą houbi i pielęgnuje. Tworzy swoje rysunki - komiksy i utożsamia się z nimi. Jest przekonany że może tam znaleźć bezpieczny azyl na życie, które realnie nie szczędziło mu upokorzeń i niedowartościowania. Doskonale wie że “Don Kichot” jest nie tylko powieścią – to dyskurs i system filozoficzny, to wielość pytań i odpowiedzi, budzących niepokój i inspirujących do myślenia i działania .
Przewrotny pomysł Cervantesa, żeby swojego bohatera (postać było nie było fikcyjną) uczynić czytelnikiem jego własnych fikcyjnych losów, jest genialny. Oto ktoś, kto z takim zapałem uwierzył temu, co czytał – bo to przecież dzięki lekturze książek o rycerzach postanowił wcielić się w jednego z nich, koncentrując w sobie wszystkie cechy walecznych i wspaniałych – dowiaduje się, że sam jest bohaterem książki, że w ten sposób przestaje kreować własne losy, bo ktoś już je opisał. Z roli podmiotu przechodzi do roli przedmiotu. Każdy może przeczytać o nim, jeśli tylko zdobędzie się na odrobinę trudu. Czytając o sobie samym schodzi z poziomu omnipotentnego bohatera do poziomu czytelnika. On – postać fikcyjna przecież – znajduje potwierdzenie swojego istnienia w wydrukowanym tekście. Fikcja stwarza fikcję – i ma moc słowa, które staje się ciałem. Udręczonym ciałem błędnego rycerza, udręczonym mózgiem przez pijaństwo teraz już podwójnie szalonym.
Chariot pisze teksty na czacie i święcie w nie wierzy – ufa im do szaleństwa. Przez ich pryzmat postrzega rzeczywistość, staje się jej właścicielem. Jednocześnie zaczyna grać w niej rolę, którą sobie sam wyznaczył – rycerza walczącego niefikcyjnie z fikcyjnymi postaciami. Tak bardzo utożsamia fikcję z rzeczywistością, że realia zaczynają się dostosowywać do niego. Dla Chariota , książę i księżna stwarzają jego świat naprawdę – obnażając równocześnie własną obłudę i pijaństwo. W Jego świecie delirium tremens rycerza artysty nie ma różnicy między słowami i czynami, nie ma miejsca na wątpliwości. To, co czytane, staje się tym, co przeżyte. Wiara i rozum odzyskują utraconą jedność.
Stało się coś, czego nie przewidział Chariot – to świat realny zaczął naśladować świat wymyślony. I to jest właśnie początek kłopotów Chariota - początek jego cierpienia.
Dopóki widział wiatraki, a wyobrażał sobie olbrzymy, dopóki widział nędzną gospodę, a wyobrażał sobie, że to wspaniały zamek – rzeczy miały ład szaleńca, ale jednak ład. Teraz widzi zamek pary książęcej, jego wyobraźnia nie może już tworzyć obrazu zamku z obrazu gospody. Zostaje unieruchomiona. Kiedy mógł nią operować, mógł również narzucać realnemu światu swoją wizję. Z chwilą, kiedy fikcja stała się rzeczywistością – Chariot traci swoją moc. Traci złudzenia. Ten wspaniały cudowny i żarliwy szaleniec odzyskuje rozum. Tak długo i gorączkowo szukał tożsamości, stwarzał własny świat, wiódł dyskurs, z taką niezachwianą wiarą wiedział, że fikcja jest możliwa – wszystko po to, żeby dotrzeć do krańca – do smutnej świadomości, do rozczarowania.
Realny świat, upodobniając się do fikcyjnego świata Chariota, staje się prawdą ocaloną dzięki kłamstwu. Traci swoją pewność, traci granice. Realizm został zarażony fikcją. Może więc być zainfekowany wieloma fikcjami. Niezłomnie wierzy w miłość i sprawiedliwość – i wie, że jego obowiązkiem jest walczyć o nie i je chronić. “Prawdziwe” społeczeństwo dawno tę wiarę utraciło. Wszystko stało się relatywne; w możliwość istnienia sprawiedliwości nikt nie wierzy, miłość zaś staje się dla ludzi jedną z wielu, nie jedyną. Błędny rycerz jest wzruszający, kiedy przyznaje, że Dulcyneą jest pewna wieśniaczka(wysyła do niej nawet Sancho Pansę), rubaszna prostaczka, z krwi i kości. On doskonale zdaje sobie z tego sprawę – jednak wie równocześnie, że jego miłość czyni z niej cudowną, subtelną i najurodziwszą księżniczkę. Czy to nie najpiękniejsze wyznanie miłości, jakie może uczynić mężczyzna? Wiedzieć o tym, jaka naprawdę jest kobieta – i mimo to widzieć w niej cud. Cud nienaruszalny, bo on nie chce jej zmieniać i dostosowywać do swoich o niej wyobrażeń. Sama świadomość jej istnienia już mu wystarcza.
Kiedy Chariot odzyskuje rozum – zyskuje również nieuchronne cierpienie fizyczne. Woła o pomoc dobre kobiety z czatu , wzruszone Jego losem. Gotowy jest sprzedać swoje kawałki życia jak puzlle które porozrzucane po świecie , po chwilowym filantropijnym uniesieniu ,trafią na śmietnik historii.
Dla Don Kichote powrót “rozumu” to akt największego szaleństwa, apogeum prowadzące ku zniszczeniu. Tylko swoją śmiercią może bowiem udowodnić, że istniał naprawdę – postacie fikcyjne wszak nie umierają nigdy, wystarczy ponownie otworzyć książkę, żeby ożyły. Don Kichot – tylko umierając realnie – może potwierdzić własne istnienie. Żeby potwierdzić życie – musi je stracić. Smutna opowieść, choć tak wiele w niej humoru na miarę Chaplina i w stylu Monty Pythona.
****
Ten który wyobraźnię zmiesza z fikcją i tym maluje swój los, zawsze wraca oboloły nieznośną rzeczywistością...
18-10-2022 Leoś
Dodaj komentarz