Gra w ferbla
Siedzieliśmy w karczmie nad kuflami piwa niczym sępy nad padliną. Rozmowa dziś się nie kleiła ,każdy był zajęty swoimi myślami . Patrzyliśmy na młodą Grzelakową jak dezynfekowała , rozpylając mgiełkę detergentu o zapachu bimbru na blat stołu i zawzięcie wycierała ścierką , wykonując ruchy koliste. W rytm tych ruchów jej zgrabny tyłeczek kołysał się i tańczył zmysłowo.
Taak… zagadnął Pludra – młoda srajda a już kręci dupą przed chłopami jak makutra.
Co się czepiasz, jest ładna i wie na co ma , pewno już próbowała, bo przyjeżdża po nią taki dredziarz z Cisnej niebieską Pandą – oznajmił Fajeczka- i znów nastała cisza .
Szlag trafił te muchy – jęknęła młoda Grzelakowa – grzebiąc w futrynie okna. Skąd się ich tyle bierze ? a każda jedna jak ruski tank, po czym zaczęła je wyłuskiwać z futryny okna nożem do schabowych.
Ja myślę że te muchy to się pchają od kuchni bo tam czasem śmierdzi padliną – zaśmiał się Pludra ale zaraz umilkł czując na sobie wściekły wzrok młodej Grzelakowej.
Znów zapadła cisza .
Panowie !! – krzyknął Kipa – może byśmy w ferbelka cykli i popatrzył na nas z nadzieją . Ok, ale tylko nowymi kartami . Są w geesie. Kto skoczy ? Najmłodszy, jak kto – Fajeczka – i niech zmieni na drobne .
Ustalmy stawkę 2 zł na wejście , blind do 5 zł ,przebijamy podwójnie jak zwykle – instruował Kipa.
Do stołu zbliżała się młoda Grzelakowa wysoko niosąc na tacy 4 piwa , majdnęła ścierką – nasza restauracja to nie jaskinia hazardu , żeby rżnąc w karty i palić papierochy – tutaj turyści się stołują - wynocha na pole pod wiate !
Resaurant de la paris !! chateau ,burbon de la patik , z muchami w rosole – zaśmiał się Pludra – a młoda Grzelakowa odeszła jak niepyszna.
Gramy w ferbla na tarasie , bo można palić , kląć do woli i spluwać pod nogi gdy karta nie idzie.
Najpierw losujemy , najmłodsza karta rozdaje. Wyciągam dychę pik i rozdaję. Karty idą zgodnie z ruchem wskazówek zegara . Pludra pierwszy po mojej lewej jest na forańcie, to on ustala stawkę gry – 2 złote i piątka blind…
Karta przychodzi do gracza nie do sracza…. mówi Kipa patrząc na wściekłego Pludre, ściągając pokaźną kupkę forsy z banku stolika.
Kto ma oczy zdrowe może wygrać krowę – kto ma oczy z korka płaci jak z worka - cieszy się Pludra z wygranej swojego „michałka” na moje dwa psy …szlag!!
Pociągnie Pan czerwony ogonek wygra złoty pierścionek ! No trudno wygrał Pan gówno!! Rozkłada wygrany konsztuk z waletów Pludra.
Przed północą wtacza się na taras knajpy pijany Malczik , szybko siada za stołem i gramy w pięciu z szanglą czyli damą krajc.
Ile lepiej ?, blind, liber blind, szpic, trzydzieści, michał, dwa psy, kolor , konsztuk, ferbel, oczko, dwadzieścia , cztery farby , rozlegają się słowa i przekleństwa , od dłuższego czasu gramy dycha wejście , bilon znikł ze stołu zmieniony na piwo które dawno zostało wypite , na stole stoi flaszka bimbru przyniesiona przez Malczika. Brudna szklanka wędruje wraz z kartami wokół stołu zgodnie z ruchem wskazówek zegara, który pokazuje grubo po północy….
******
W chwili śmierci Hickok rzekomo trzymał w dłoni parę asów i parę ósemek, wszystkie czarne, i waleta lub damę karo (czerwoną) Od tego czasu taki układ kart nazywany jest „ręką umarlaka”.
Mimo wielu prób nie udało się dojść do tego, jakie karty faktycznie Dziki Bill trzymał w ręku w chwili śmierci. Znacznie później powstała legenda o „ręce umarlaka” składającej się z pary czarnych (pik i trefl) asów i pary czarnych (pik i trefl) ósemek. Piąta karta (co do której nie ma zgodności) miała być waletem lub damą karo. W każdym wypadku – o ile działo się to przed wymianą – posiadacz takiego układu ma szanse na otrzymanie przy wymianie trzeciego asa lub trzeciej ósemki, co z dwóch par tworzyłoby wysoko notowanego fula. Jeśli natomiast było już po wymianie, zestaw nie miał większej wartości.
*******
„Seks jest jak gra w brydża. Jeżeli nie masz dobrego partnera to musisz mieć przynajmniej dobrą rękę” /Woody Allen/.
Leoś 25-09-2021 r
Dodaj komentarz