SAMOTNOŚĆ BLOGERA
Blog to mały miniaturowy teatr jednego aktora. Samotnego jeźdźca który przemierza bezkresne wirtualne światy. Jest odkrywcą nowych lądów, innych wymiarów .Wytycza nowe kierunki, nowe trendy.
Bloger odsłania siebie ale nigdy nie wiecie kiedy zakłada maskę, a kiedy jest sobą. Dlatego nigdy nie należy traktować wszystkiego co napisane jest w postach ,jako koniecznie prawdziwe. Trzeba zachować subiektywne spojrzenie .
Karol May nie widział Dzikiego Zachodu kiedy pisał swe egzotyczne dla Europy opowieści. Stąd dziennik podróży nie wymaga od twórcy bloga turystyki.
Kobieta opisująca swe zmagania z codziennym życiem i perturbacje erotyczne z mężczyznami może być mężczyzną heteroseksualnym, z zarośniętym torsem i łysą głową. Bo to jest świat wirtualny. Suwnicowa, pracująca na zmiany w hucie, wierna małżonka, matka siedmiorga dzieci, może być na blogu rozwiązłą damą, snującą opowieści o codziennej nudzie salonowego życia milionerki i odbywanych z nudów podbojach erotycznych.
Bo to jest blog, który może być od początku do końca fikcją, czasem tak konsekwentnie i spójnie napisaną, że dajemy wiarę historii autora.
Żebrak może pisać o wielkich pieniądzach, umierający o planach młodzieńczych na następne dziesięciolecia swego żywota.
To moja wizja bloga, moje postrzeganie. Dlatego też omijam blogi opisujące codzienność ludzi, pamiętniki. Choć trafiło mi się kilka, być może o prawdziwym życiu, zwykłych kur domowych, które opisywały banalne życie z gracją, wdziękiem i zajmująco.
Owszem, przyjmuję do wiadomości relacje z życia ludzi zmagających się z chorobą, cierpieniem własnym czy bliskich bądź wręcz przeciwnie – ze szczęściem, którego doznają wraz z bliskimi, a chcą się tym szczęściem eksplodującym dzielić z innymi. Wiem, że takie wizje blogów są, ale nie są one zbieżne z moimi teoriami na temat konstrukcji bloga.
Człowiek ma też w sobie tę chęć podniesienia sobie ego wspieraniem cierpiących, nieszczęśliwych, to odruch ludzki i dobry. Sam takie odruchy mam, a nawet czasem próbuję na nich zbić interes. Kupić za gest uznanie innych.
Zupełnie inaczej ma się z czaterami. Oni są osadnikami na zdobytych terenach przez blogerów. Żyją w swoich małych enklawach wzajemnej adoracji. W małych pokojach (celach), gotują zupę spamową we wspólnym kociołku degrengolady, przyprawiając ją własnymi fobiami, próżnością, bigoterią i całym zasranym życiem. Nie wnoszą nic do blogosfery poza zgnilizną i pasożytnictwem werbalnym . Czat jako archaiczna forma komunikacji w dzisiejszych czasach jest skazany na powolne konanie i śmierć.
Leoś 17-05-2021
Dodaj komentarz