Rozterki blogowe
Mężczyźni, a raczej osobnicy płci męskiej, piszący blogi, są często nadto dowartościowywani komentarzami kobiet, które piszą im różne drobne kłamstewka. Ot po prostu, by mieć z kim pogadać. Facet pisze blog, schodzi się płeć piękna i komentuje, pusząc piórka jak kurki przed kogucikiem. I potem jemu może się zdawać, że jest ważny, wielki, pisze mądre i potrzebne rzeczy.
Gówno prawda. Po prostu w blogosferze, szczególnie tej pamiętnikarskiej, poruszającej tematykę społeczno – seksualno – uczuciową, plącze się dużo więcej kobiet niż mężczyzn.
Żeby to nieco wyostrzyć, wystarczy spojrzeć na pisarzy płci męskiej, poruszających tematykę kobiecą: romantyczne miłości, rozterki intelektualne, borykanie się z prozą życia, z podłością i niewrażliwością mężczyzn. Tacy się świetnie sprzedają, bo jest ich po prostu mniej, mniej jest męskiego punktu widzenia na problematykę kobiet. A kobiety są ciekawe świata i ciekawskie. One też trudniej opanowują logoreę, jak to baby, muszą kłapnąć, rzucić swoje trzy grosiki.
Dlatego są najwierniejszymi komentatorami, bo one lubią – bardziej niż faceci – mieć swoje Słońce, mentora. Mężczyzna, jak to samiec, próbuje – prędzej czy później – założyć swoje stado. Zasadzić blog, spłodzić notkę i zbudować wokół siebie społeczność.
Facet piszący o kobietach: teksty prowokacyjne bądź zwyczajnie poruszające problematykę kobiecą, będzie miał zawsze dużo wizyt. Kobiety lubią dorzucić swoje maglowe słówko, bo są bardziej gadatliwe. Zostawią komentarz, potem przyjdą sprawdzić czy blogopisacz odpowiedział. Jeśli odpowie, czują się wyróżnione w tłumie samiczek, więc zaglądają z powrotem, a blog zyskuje szybko popularność.
Mężczyźni mają ogólnie lepiej, nie muszą być piękni i zadbani, mogą lać na stojąco, a na śniegu wysikać sobie moczem różne rzeczy. Na blogach też mogą pisać byle jak i byle co, bez staranności, dbałości o formę, treść i styl. Bo przecież niedbałość, enigmatyczność i niekumanie subtelności są takie męskie, nie?
Kobiety są wrażliwsze, mają więcej empatii, współczucia. Stąd facet z problemami i rozterkami na pewno znajdzie pocieszycielki, mamuśki, ekspertki, panie doktorki, psycholożki i wszelakiej maści opiekunki. Co wynika z instynktu samicy. A jeśli taka samica potraktuje blog faceta jako swoje gniazdeczko, to będzie go bronić własnym cycem.
Mężczyzna na blogu może przyjąć dowolną kreację, ważne, że kobiety uwierzą, iż pisze do nich ktoś z penisem. Nieważne jakim.
Dla nieudacznika, życiowej ofermy, blog jest idealnym miejscem na podniesienie sobie ego. Kobiety penetrują takie blogaski, wychwytują każde słowo, niczym ławice szprot. No a blogerzy płci męskiej są jakby w centrum, oczywiście z ich perspektywy. Bo dorsz to ryba pospolita, choć straszą, że na wyginięciu.
No i ten dorsz może sobie popływać po blogosferze, marząc o swej drapieżności i gwiazdorstwie. Choć de facto jest filetem, panierowanym przez kurę, która właśnie go przyrządziła, posypała dodatkami. I w tej, realnej konstelacji nie jest nawet ekskluzywnym daniem. Pospolitym nawet raczej, rzuconym na zużytą patelnię. Zresztą rano było widać, że nie ma jaj, bo zostały właśnie usmażone na patelni. Czasem smaży cycki i liże patelnię, ale to rzadkość, rarytas.
Żal mi tych wszystkich facetów piszących blogaski, bo to moje bratnie duszyczki, zagubione cipy blogowe, udające mężczyzn. Blogosfera to ich mamuśka, która z radością i łzami szczęścia w oczach zmienia im zużyte pieluchy, wyciera im pupy i uśmiechnięte, upaprane, durne dzioby.
*****
Ponoć w elitarnych szkołach dla przyszłych mężatek, kochanek , konkubin uczy się je skrzętnie ukrywać swoją wiedzę by nie peszyć mężczyzn. Uważam to za kolejny wybieg feministek , bowiem kobiety z natury winny kochać nas za nasze wady, a jeśli mamy ich dostatecznie dużo ,winny przebaczyć nam nawet naszą wyższą inteligencję , a nie wspinać się z mozołem tam gdzie mogą otrzymać łatkę nadętej aseksualnej intelektualistki z „bożej łaski” ./Rozmowy z feministkami Leosia –z tomu” Dyskrecje i Erekcje czatowe „/
Leos 03-09-2021
Dodaj komentarz