Okruchy życia
Codziennie rano zbieram
Okruchy dnia codziennego
Rutynowo wpadam pod pociąg
Pieszczę sznur stryczka
Koślawych natręctw wdzięki
Jątrzą się stygmaty duszy
Krwią brocząc posoczną
Gwałć mnie! krzyczy i jeży
I leżę zleżały nie jarząc
Choć nogi szeroko są zwarte
Bezpańskość chcąc zbałamucić
Się rozpieprzyłem totalnie!
Się rozmemłałem fatalnie
Czasem umieram codziennie…
16-09-2022 rok Leoś
Dodaj komentarz