NASZE PRAWDY I OPINIE
Zastanawiam się czego się boją ludzie, którzy po wygłoszeniu opinii na jakiś temat piszą: „koniec dyskusji” „dajcie spokój”. Że ktoś ich prawdę zakwestionuje? Że się z nimi nie zgodzi? Że wykpi? Pewnie, że zawsze należy się tego obawiać, ale z drugiej strony ileż warte są owe prawdy jeśli ich głosiciel obawia się ich bronić?
Często zarzucają mi, że kategorycznie głoszę swoje prawdy. (Niektórzy dodatkowo twierdzą, że narzucam mój światopogląd innym, ale tak uważać może tylko dureń, więc proszę wybaczyć, ale się do tej opinii nie ustosunkuję). A ja zwykle piszę po to, by postawić pytania na które sam nie jestem w stanie odpowiedzieć. Żeby wywołać dyskurs. Człowiek inteligentny tym różni się od durnia, że wchodzi w dyskurs z otoczeniem. I ze światem. Że nie przyjmuje ani nie odrzuca tego co słyszy i widzi apriorycznie. I wcale nie chodzi o to, by dialog odbywał się publicznie. Ważniejsze jest co dzieje się w nas po zderzeniu z tym co poza nami. Dychotomia tego czym jestem i co mnie otacza towarzyszy człowiekowi od narodzenia aż po śmierć i sposób w jaki sobie z nią radzimy dowodzi naszej dojrzałości. Nie bezwolne podporządkowanie normom narzuconym nam z zewnątrz.
Czytając dzieła wybitnych myślicieli, czy nieco mniej wybitnych adwersarzy z różnych publicznych miejsc w necie, czuję niepokój. Podświadomą obawę, że może za chwilę mój system wartości runie. Że może moja ontologia legnie pod gruzami jakiejś wybitnej myśli lub systemu. Że mój starannie ułożony domek z kart zostanie zdmuchnięty i będę musiał zaczynać od nowa. Wiem już, że tak bywa rzadko. Że może trzeba czasem słabsze karty wymienić, kilka zdjąć, ale też dodaje się nowe, silniejsze. A gdy cały dom runie? Cóż, zacznę budować nowy, z silniejszym fundamentem.
Leoś – 28-04-2021
Dodaj komentarz