Obowiązki (profanum)
Komentarze: 0
Czemu zamykasz oczy i odwracasz głowę? Przecież to Twój mąż (kochanek), wspólnie pchacie taczki życia. Dlaczego patrzysz na Nią przy zapalonym świetle jak na ilustrację ze „świerszczyka”? Przecież macie dzieci, przynosisz pieniądze na dom. Skąd te ślady ustawicznego zmęczenia na Waszych twarzach? Bruzdy rezygnacji wokół ust?
Potraficie rozmawiać o „tych” sprawach, wszak jesteście kulturalnymi, dorosłymi, kochającymi się ludźmi. Z akcentem na „się” – każde z Was „się” kocha. Mówisz do Niej „Żabciu”, czasem – w przypływie odwagi – nawet „Muszelko”, Ona nazywa Cię „Misiaczkiem”, w łóżku wymknie Jej się „Jedyny mój” (jako informacja, że Cię nie zdradza, albo że nikt inny Jej nie chce). Umiecie rozmawiać – rzeczowo ustalacie pozycję, na którą dziś j e d n o z Was ma ochotę, może jutro wybierze to drugie…
Całujesz ją przelotnie, Ona myśli o tym, że jutro znowu dzieci do szkoły, usiłuje sobie przypomnieć, która to godzina i czy na pewno nie zapomniała wziąć tabletki – jesteście przecież odpowiedzialni. Kochacie się, macie poukładane życie. Tak ślicznie je Wam poukładał Kościół, rodzice, znajomi. Nie ruszajcie tylko niczego, żal burzyć taki wspaniały ład.
Jeszcze tylko trochę kremu na twarz, jeszcze tylko krótka wizyta w łazience. Znów przystąpicie do wykonywania aktu miłosnego na scenie Waszego życia. Ona skupi się na tym ,żeby udało się z a n i m skończysz, potraktuje Cię trochę jak wibrator o słabych bateriach, Ty niecierpliwie odpracujesz grę wstępną, powtarzając rytuały, a pod Twoimi powiekami i tak zajaśnieje obrazek z „Playboya”. Czasem, zaniepokojony, zapytasz: „Kochanie, dobrze Ci było?” Ona odpowie, że tak, a jeśli nie będzie całkiem nieuczciwa, doda :Jak zwykle”.Na aluzje bliskich znajomych dotykające alkowy Ona odpowie z zażenowaniem i tajemniczym uśmiechem „…nie narzekam”, Ty łobuzersko przymrużysz oko – „stary, przynajmniej trzy razy w tygodniu”. Czasem któreś z Was usiądzie przy komputerze, poszuka w internecie jakiegoś czatu, poprzygląda się dłuższą chwilę gadaniu o „cyckach”, „cipach” itp., a potem z westchnieniem ulgi pomyśli, że Wy to jesteście jednak inni – tacy kulturalni, tacy niemal modelowi, że macie takie udane pożycie seksualne. A tamci w necie to jakieś biedne zboki, wciąż zmuszone do szukania. Wy już nie musicie.
I nigdy nie znajdziecie. Barchanowe żony i flanelowe kochanki lubią ciepłą, stęchłą pewność, że już nie wywiną im się z rąk kapciowi mężowie i drewniani kochankowie. Nic Wam nie grozi. Zupełnie nic.
Bo w gruncie rzeczy – kochacie się. Tworzycie sobie wzajemnie przytulny, bezpieczny dom. Wiecie już, że na starość nie zostaniecie sami – na starość, której oboje ogromnie się boicie. Zgromadziliście trochę pięknych przedmiotów, parę brzydkich, ale dla Was mają sentymentalną wartość. Oglądacie razem niektóre filmy, chadzacie na spacery. On wymienia spalone żarówki, czasem coś gotuje. Ona dba o Twoje koszule i zmienia pościel. Złoszczą Was drobiazgi – ręcznik rzucony na podłogę w łazience, przeczytana gazeta na podłodze obok fotela – ale nauczyliście się je sobie wybaczać. Czasem na delegacji On zaprosi do pokoju koleżankę z pracy – pełen wstydu i poczucia winy, ale strasznie z siebie dumny, Ona zamarzy przed snem o tym przystojnym facie z sąsiedztwa, czasem nawet skorzysta z wolnej chaty, ale potem długo postoi pod prysznicem. Umiecie niwelować samotność – troską, telefonami, rytuałami. Zagłuszacie tysiącem drobiazgów fakt, że każde z Was jest osobne, że tak naprawdę łączą Was rzeczy i dzieci – Wasze linki do siebie. Taka ładna z Was para.Dobrana.
Tak wielu wam zazdrości. Waszej małej stabilizacji. Bo to Wy wygrywacie.- nigdy nie odwrócisz się do niej plecami(tylko nie wiesz dlaczego tęsknisz za tym, żeby Tamta Cię dotknęła, wciąż pamiętasz te wibracje, nieco zdziwiony, że tę własną kobietę podniecasz z pewnym wysiłkiem), Ty śpisz spokojnie, bo oplątałaś go siecią niewoli, skuteczną, skoro jej nie widzi. Podziwiam Was. Zwłaszcza wtedy, kiedy tak rozkosznie jedno z Was podkreśla swoją niezależność, a drugie przygląda sie temu w pobłażliwym milczeniu, świadome, że to tylko pozory; wtedy, gdy mieszkacie w osobnych mieszkaniach łudząc się pozorną swobodą, kiedy wydaje Wam się, że jesteście wyjątkowi.
Sacrum zdarza się jak rzadki klejnot, profanum jest. Nie gorsze – inne tylko. Zapewne lepsze.
Defendo 09-02-2022
Dodaj komentarz