Malowanie laleczek
Na rogu małej ślepej uliczki w mieście San Nicolaus mieszkał pewien samotny człowiek. Codziennie po południu w porze sjesty siadał na progu swego domu , ustawiał małą laleczkę przed sobą i w milczeniu godzinami wpatrywał się nią. Przechodzący , zagubieni z zaułkach nieliczni mieszkańcy szukający ochłody i skrótu do portowej tawerny , spoglądali na człowieka wpatrzonego w laleczke i powiadali : to zwykły zamiatacz ulic, pewno sfiksował na stare lata. Dziwny rytuał zamiatacza ulic trwał lata. Coraz więcej ludzi w mieście rozmawiało o tym dziwactwie ,nie tylko w kawiarniach czy na bazarze ale nawet podczas rodzinnych spotkań . Nawet siedzące przy małych stoliczkach na patiach, nadobne matrony , przy codziennej herbatce z cynamonowymi ciasteczkami , oburzały się zachowaniem zamiatacza ulic , spychając na plan dalszy podniecające plotki zabarwionymi skandalami obyczajowymi małego miasteczka.
Jeden deputowany chciał aresztować zamiatacza ulic i umieścić Go na obserwacji w domu wariatów. Brak było podstaw prawnych, jako że zamiatacz ulic należycie wykonywał swoje obowiązki i nie zagrażał bezpieczeństwu mieszkańców . Miejscowy dziennik zamieścił spory artykuł potępiający dewianta. Sława człowieka z laleczką wybiegała daleko poza granice miasta.
W pewnej wsi kulawy pasterz owiec, wystrugał z drewna laleczkę , ustawił Ją na sklepieniu wejścia do swej chaty i rozpowiadał że noga Go mniej boli niż zwykle. Strugał nadal laleczki z woli mieszkańców , a kobiety ubierały je w przepyszne kolorowe stroje i wystawiały na straganach bazarowych jako przynoszące szczęście i względny dobrobyt. Laleczki stały na równi z modlitwami do Bogów i uwielbieniu całej okolicy.
Pewnego dnia zamiatacz ulic usiadł w porze sjesty na progu swego domu i nie wystawił przed sobą laleczki. Pił spokojnie grappę z pękatej butelki spoglądając zmrużonymi oczami na zawiedzionych pielgrzymów, którzy licznie przybywali na uświęcony obrzęd. Tłum był oburzony i niespokojny.
Miejski wysoki urzędnik wydał rozkaz aresztowania krąbrnego zamiatacza ulic , a sąd skazał Go na dziesięć batów i wypędzenie z miasta. Dom zamiatacza ulic przybrano kolorowymi wstążeczkami i urządzono w nim miejsce kultu laleczki które trwa do chwili obecnej.
Laleczki nigdy nie znaleziono a może to był pluszowy kot albo mały klocek drewna ? Jeden profesor wszechnauk ze stolicy napisał traktat i całym swym autorytetem zaświadczał że była to gałązka oliwna symbolizująca boskość… A może to była zbiorowa halucynacja bowiem w porze sjesty chowa się do cienia a nie wystawia swojego jestestwa na pastwę palącego słońca….
15-11-2023 rok Leoś
Dodaj komentarz