Ceremonia zdarzeń
Ostatnio gdy cisza przychodzi z wczesna nocą, zastanawiam się nad istotą czasu i przemijania. Powtarzająca się ceremonia zdarzeń które wracają jako swoiste de javi ludzkiego żywota . Nie są takie same, każda jest obarczona skazą lustrzanego odbicia . Czasem kwiaty w wazonie są niebieskie a wódka ma metaliczny smak. Nie widzę już twoich oczu , mogę jedynie czytać z maleńkiej mapy dłoni którą muskasz drobne kamyki koloru kości słoniowej i brązu na jednej z naszych plaż…
Przeszłość stała się mym chlebem powszednim , którym karmię się codziennie. Stała się moim swoistym katharsis ,pozostałością mnie samego, iluzorycznym bytem w matni wspomnień.
Wszystko to sprawia że zupełnie zapomniałem o przyszłości. Chciałbym opowiedzieć Ci o podróży ,pokazać mapę portowego miasteczka . Poranną mgłę która błąka się wśród kutrów i refleksów wschodzącego słońca. Śniadego Sergio z tawerny, jego gitarę i dziewczynę którą poraniła miłość. Chciałbym pokazać Ci coś nierealnego pomiędzy tym co się zdarzyło a co się zdarzy ,pokazać tego co rysuje linie czasu i umieszcza na nich to co niezapomniane. Może spotkam tam załzawione szczęście i uśmiechniętą śmierć…
Leoś 22-10-2023 r.
Dodaj komentarz